Z pewnością nie brakuje kobiet, które są nieco znudzone trendem, który Anglosasi nazywają „quiet luxury” czy „stealth wealth”. Jednak znakomite wyniki sprzedażowe, jakie notują marki wpisujące się w dyskretną „modę dla miliarderek” świadczą o tym, że „cichy luksus” jeszcze długo nie zejdzie z podium najpopularniejszych trendów w modzie.
„Cichy luksus” nadal świetnie się sprzedaje
Shiv Roy z „Sukcesji”, Gwyneth Paltrow w trakcie swojego słynnego procesu sprzed prawie roku czy Amy Lau z serialu „Awantura” — tak przez ostatnie parę sezonów chciały wyglądać kobiety z całego świata. Postaci te łączy jedno: ubiór w duchu „cichego luksusu”, z którym nie rozstają się przez cały dzień.
Skromna elegancja w gronie najbogatszego „jednego procenta” nie jest zresztą niczym nowym. Każdy, kto dobrze orientuje się w kolekcjach takich marek jak Loro Piana, Zegna czy Brunello Cucinelli, od razu zauważy, że ceny ubrań, w których publicznie pokazują się Paltrow, Melinda Gates czy Priscilla Chan (żona Marka Zuckerberga), zdecydowanie nie są skromne.
Szereg luksusowych marek, ale przede wszystkim wspomniane trzy, pochodzące z Włoch, swoim znakiem rozpoznawczym uczyniły ponadczasowe, klasyczne ubrania w neutralnej kolorystyce. To właśnie wyroby między innymi tych marek stały się cichymi — nomen omen — aktorami „Sukcesji” i „Awantury”, które bardzo szybko zawojowały świat mody.
Trend „cichego luksusu” błyskawicznie zaadaptowały czołowe domy mody, a w ślad za nimi również niedrogie sieciówki. Te ostatnie jednak nie mają szans z luksusowymi markami. Chodzi o jakość, której — niestety — nie da się podrobić.