Milczenie jako sposób wyrażenia frustracji
Eksperci są zgodni co do tego, że podłożem tak zwanych cichych dni, następujących zwykle po żarliwej wymianie zdań, jest brak umiejętności skutecznej komunikacji między partnerami. Nie potrafiąc precyzyjnie opisać własnych uczuć i emocji z nimi związanych, uwikłane w konflikt osoby zamykają się w swoich światach, unikając rozmów lub ograniczając je do minimum. – Karanie milczeniem w związku, nazywane także silent treatment często pojawia się, gdy partnerzy mają trudności w otwartym i asertywnym wyrażaniu swoich emocji, potrzeb i oczekiwań – wyjaśnia psycholog Daria Cerazy. – To właśnie brak umiejętności komunikacyjnych prowadzi do takiej formy rozwiązania, lub raczej przetrzymania konfliktów, gdzie jedna strona nie potrafi wyrazić swoich uczuć, a druga nie potrafi ich zrozumieć – doprecyzowuje.
Unikanie kontaktu, zredukowanie rozmów do niezbędnego minimum i zamknięcie na partnera są de facto sposobem na wyrażenie ukrytych za fasadą milczenia trudnych emocji. – Milczenie w związkach romantycznych jest dosyć często używane jako sposób wyrażenia złości, frustracji, czy też potrzeby odosobnienia przez jedną ze stron – wymienia psycholog Marcin Dobrzyński. – Jednym z głównych powodów, dla których partnerzy stosują milczenie, jest brak umiejętności skutecznej, bezpiecznej komunikacji między sobą. Gdy trudno jest wyrazić swoje uczucia słowami, sięgają po milczenie jako alternatywny sposób wyrażenia siebie. Partner stosujący milczenie w pewnym sensie zdobywa kontrolę nad sytuacją. Dosyć często jest to wykorzystywane jako forma karania partnera lub wymuszenia na nim określonych zachowań – wyjaśnia psycholog.
Głębokie poczucie osamotnienia
Cisza wypełniająca przestrzeń w związku nieustannie przypomina partnerom o zaistniałej sytuacji, która taki stan wywołała. Mijanie się bez słowa we wspólnym domu lub ostentacyjnie opuszczanie pomieszczenia, gdy tylko ta druga osoba się w nim pojawia, jedynie potęguje napięcie i przywodzi na myśl wymianę zdań, która leży u podstaw takiego stanu rzeczy. Konsekwencje, jak zaznacza Daria Cerazy, są dla związku bardzo poważne. – Niezależnie od przyczyny, karanie milczeniem może prowadzić do głębokiego poczucia osamotnienia i frustracji u obu partnerów, co w rezultacie może przyczynić się do eskalacji konfliktów i pogorszenia się relacji – konstatuje psycholog. – Tego rodzaju postawa nigdy nie przyniesie korzyści związkowi, gdyż jej podstawą są lęk przed odrzuceniem, brak umiejętności wyrażania potrzeb lub chęć zranienia partnera. Długotrwałe milczenie może prowadzić do pogłębienia emocjonalnego dystansu między partnerami, utraty zaufania oraz obniżenia poczucia własnej wartości i samooceny u jednej lub obu stron. W najgorszych przypadkach, silent treatment może prowadzić do utrwalenia toksycznych wzorców komunikacji, które są trudne do przełamania, a nawet do rozpadu związku – zwraca uwagę psycholog.
Ekspertka zauważa też, że silent treatment może mieć różne podłoże i przebieg. Bywa traktowane przez partnerów jako obrona przed konfrontacją, ale przybiera też formę biernej agresji, gdy jedna z osób wybiera takie zachowanie, chcąc przejąć kontrolę nad sytuacją. – Gdy partnerzy czują się zranieni, zdezorientowani lub zniechęceni, mogą wybrać milczenie jako formę obrony i uniknięcia poczucia odrzucenia i niezrozumienia. Wydaje im się, że milczenie jest mniej bolesne niż bezpośrednia konfrontacja, a czasami postrzegane jest jako sposób na przeczekanie, aż emocje opadną – wyjaśnia Daria Cerazy. – Z drugiej strony, silent treatment może być formą biernej agresji, gdy partner próbuje kontrolować sytuację lub manipulować drugą osobą, nie wiedząc, jak inaczej wyrazić swoje potrzeby i emocje – tłumaczy.
Czytaj więcej
Przez wiele dekad nieodłącznym elementem randek był kieliszek wina, a najlepiej – szampana. Tymczasem wśród osób poszukujących swojej „drugiej połówki” coraz większą popularność zyskuje trend o nazwie „sober dating” – czyli randkowanie na trzeźwo. Z czego wynika to zjawisko?