Chodzi o promocję „aktywnych obozów odchudzających dla dzieci”, która ich zdaniem z kilku ważnych powodów nie powinna znaleźć się nie tylko w tym konkretnym miejscu, ale i w żadnym innym – ze względu na szkodliwość działań, do których namawiany jest odbiorca.
Czy faktycznie udział w tego rodzaju wyjazdach może przynieść dzieciom więcej szkody niż pożytku i co zadecydowało o zamieszczeniu reklamy w portalu adresowanym do rodziców i ich dzieci? O komentarz w sprawie poprosiliśmy dietetyczkę dziecięcą dr nauk o technologii żywności i żywienia Małgorzatę Jackowską i Prezesa Zarządu Librus Marcina Kempkę.
Czytaj więcej
Co trzeci Polak był na 1-2 dietach w ciągu ostatnich dwóch lat, a co 10 osoba spróbowała ponad trzech różnych diet. Jak ocenia podejście Polaków do odchudzania dietetyczka?
Trauma „przemocowych metod odchudzania”
Informacje popularnych użytkowniczek Instagramu o tym, że na stronie portalu Librus Rodzina reklamowane są wyjazdy odchudzające dla dzieci, wywołały lawinę komentarzy. Internauci w dużej części są zgodni co do tego, że kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych u dzieci powinno się odbywać w zupełnie inny sposób. W licznie wyrażanych opiniach na ten temat pojawiły się też osobiste zwierzenia osób, które miały okazję brać udział w tego rodzaju aktywnościach lub znały kogoś, kto doznał w dzieciństwie traumy związanej z odchudzaniem „przemocowymi metodami”. Zdecydowana większość osób zabierających głos w tej sprawie uznała też, że reklama o tej treści w żadnym razie nie powinna sąsiadować z treściami edukacyjnymi i wychowawczymi. Jak pojawienie się jej na stronie tłumaczy prezes Marcin Kempka, Prezes Zarządu Librus?
- Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że reklama, o której mowa, nie pojawiła się w dzienniku elektronicznym, z którego mogą korzystać rodzice i dzieci, ale na stronie ogólnodostępnego portalu Librus Rodzina – mówi prezes Kempka. – To portal jak tysiące innych ogólnodostępnych witryn, z których mogą korzystać wszyscy internauci. Druga ważna w tej sprawie kwestia to to, że kontrowersje, które się pojawiły, dotyczą przekazu zawartego w tzw. reklamie profilowanej. Osoby, które orientują się w działaniu internetu, wiedzą, jak działa ten rodzaj promocji. Użytkownikowi pokazywane są treści nawiązujące tematycznie – w szerokim ujęciu – do tych, którymi z pewnym prawdopodobieństwem może być zainteresowany. Oczywiście właściciel witryny dokonuje selekcji materiałów, które mogą się pojawić jako reklama kontekstowa na jego stronie i za to bierzemy odpowiedzialność. Mamy jasne kryteria, które stosujemy w tym doborze. Nigdy nie pojawiłyby się u nas reklamy zakazane prawem, dyskryminujące jakieś grupy czy prezentujące oferty niezgodną z zasadami etyki w odniesieniu do dzieci. Selekcja, o której mówię, jest czasami również zautomatyzowana. W tym konkretnym przypadku materiał został zaklasyfikowany do kategorii ofert turystycznych. Osobiście uważam jednak, że kwestia oceny tej reklamamy w dużym stopniu jest subiektywna. Jedni, z różnych powodów, spojrzą na propozycję aktywnych wyjazdów odchudzających dla dzieci bardzo krytycznie. Dla innych będzie to cenna informacja, dzięki której podejmą próbę rozwiązania problemu, z którym się borykają. Nie mam kompetencji do tego, by oceniać, czy promowany w tej reklamie sposób walki z nadwagą i otyłością jest skuteczny i wskazany. Byłbym jednak bardzo ostrożny, jeśli chodzi o krytyczne opinie wygłaszane pod adresem rodziców, którzy decydują się na skorzystanie z takiej opcji w trosce o zdrowie swoich dzieci. Może dla kogoś taka forma wsparcia ma sens. Nie odbierajmy rodzicom prawa do decydowania o swoich dzieciach i ufajmy ich rodzicielskiej mądrości – mówi.