Dlaczego większości ludzi święta tak bardzo kojarzą się z jedzeniem – że ma go być dużo, że trzeba jeść więcej niż zwykle, że w tym czasie można sobie „pozwolić”?
Dr n. o zdr. Patrycja Kłósek: Święta są mocno zakorzenione w naszej kulturze jako czas obfitości, wspólnoty i... stołu. Jedzenie staje się wtedy nie tylko pokarmem, ale symbolem troski, gościnności i świętowania. Tradycyjnie „zastaw się, a postaw się” wciąż bywa aktualne – mamy poczucie, że pokazanie bogactwa stołu to wyraz szacunku dla gości, a jedzenie więcej niż zwykle to część tego rytuału. Do tego dochodzi przekonanie, że „w święta kalorie się nie liczą”. To pozwala na chwilowe odpuszczenie rygorów codzienności.
Co takiego dzieje się przy świątecznym stole, że siedząc przy nim, człowiek czuje się wręcz zobowiązany do nakładania i zjadania większych porcji jedzenia niż zwykle? Chodzi o obecność innych ludzi, schemat zakodowany w głowie, czy może to, że wyjątkowo daje wtedy o sobie znać zjawisko „jedzenia oczami”?
To efekt kilku nakładających się czynników. Przede wszystkim – jedzenie w grupie. Badania pokazują, że w towarzystwie jemy więcej, często nieświadomie. Dochodzi do tego tzw. „jedzenie oczami” – stół pełen kolorowych potraw pobudza apetyt niezależnie od faktycznego głodu. No i zakodowane schematy: jeśli od lat święta oznaczają jedzenie w nadmiarze, to nawet nieświadomie odtwarzamy ten wzorzec. Obecność bliskich, emocje, zapachy i wspomnienia z dzieciństwa tylko wzmacniają to doświadczenie.
Powszechnie wiadomo, że w święta jest się też wprost namawianym do jedzenia przez gospodynie i gospodarzy przyjęć. Jak grzecznie, ale w zgodzie ze sobą reagować na te zachęty, jeśli nie chce się objadać?
To wyzwanie, gdyż odmawiając, wiele osób czuje się, jakby odrzucało nie tylko potrawę, ale i uczucie. Dlatego warto reagować z uśmiechem i ciepłem. Można powiedzieć: „To wygląda przepysznie, może za chwilę”, „Dziękuję, już się najadłam, ale chętnie spróbuję później” albo „Tak pachnie, że chętnie wezmę trochę na wynos, żeby się delektować spokojnie później”. Grunt to pokazać, że doceniamy gest – jednocześnie szanując własne granice.
Czytaj więcej
Gościem najnowszego odcinka podcastu „Powiedz to kobiecie” jest Katarzyna Błażejewska-Stuhr, diet...
Czy wyobraża sobie pani, że święta można by celebrować przez przykładania jakiejkolwiek wagi do jedzenia? Pytam o to w osobistym kontekście. Kiedy spędzam święta u siebie, tydzień wcześniej zdarza mi się słyszeć pytania od bliskich o to, jakie potrawy już przygotowałam. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że żadne szczególne, że jeszcze coś kupię i będzie w porządku. Umiem to powiedzieć, ale często czuję, że rozmówcy są rozczarowani moją odpowiedzią i jest mi z tym źle. Jak temu zaradzić?
To możliwe, ale wymaga przebudowania kulturowych i rodzinnych schematów. Jedzenie to tylko jeden z elementów świętowania – piękny, ale nie jedyny. Możemy celebrować obecność bliskich, rozmowy, wspólne spacery, gry, śpiewanie kolęd, tworzenie tradycji. Wspomnienia często zostają nie z powodu tego, co było na stole, ale dlatego, kto przy nim siedział.