7-latka zagryziona przez psy. Behawiorystka wskazuje winnych tragedii

Do tragedii doszło wczoraj w gminie Barczewo pod Olsztynem. 7-letnia dziewczynka została zagryziona prawdopodobnie po tym, jak weszła do kojca dla zwierząt na posesji, na której znajdowała się hodowla, i wypuściła psy. Eksperci próbują odpowiedzieć na pytanie, kto ponosi winę za to zdarzenie.

Publikacja: 26.06.2024 14:14

Behawiorystka zwierząt Katarzyna Kuryłowicz o zagryzieniu 7-latki przez psy: Dziewczynka na pewno ni

Behawiorystka zwierząt Katarzyna Kuryłowicz o zagryzieniu 7-latki przez psy: Dziewczynka na pewno nie powinna sama wypuszczać psów i do nich podchodzić.

Foto: Adobe Stock

Na posesji, na której doszło do tragedii, prowadzona była hodowla dogów niemieckich oraz buldogów francuskich. Dziewczynka miała tam już bywać wcześniej, znać właścicieli i ich zwierzęta. - Nie była to sytuacja, że weszła tutaj z ulicy – przekazał w komunikacie dla mediów mł. asp. Jacek Wilczewski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Z informacji, które dotarły do mediów, wynika, że feralnego dnia dziewczynka miała przebywać pod opieką koleżanki swojej mamy. W pewnym momencie najprawdopodobniej weszła do kojca, w którym przebywały zwierzęta i wypuściła sześć dogów niemieckich i pięć buldogów francuskich, które ją zaatakowały. Wskazywały na to rany charakterystyczne dla ugryzień przez psy.

7-latka śmiertelnie pogryziona przez psy. Kto zawinił?

- Dostaliśmy zgłoszenie, że na posesji pod Barczewem znaleziono zwłoki 7-latki. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce ustalili, że w tym miejscu były dwie hodowle psów, których właścicielem jest jedna osoba. Wstępnie można powiedzieć, że dziewczynka dostała się do miejsca, gdzie były psy i została ugryziona tak, że zmarła - powiedział mł. asp. Jacek Wilczewski.

Czytaj więcej

7-latka została zagryziona przez psy. Nowe szczegóły w sprawie

Co sprawia, że najlepszy przyjaciel człowiek zmienia się w jego śmiertelnego wroga?

O komentarz poprosiliśmy ekspertów.

- Nie byłem przy tej konkretnej sytuacji, ale mogło być tak, że dziecko mogło wręcz urazić w jakiś sposób psa, nawet przytulając go. Jego to zabolało, zapiszczał, drugi się rzucił, bo chciał go bronić i powstało zamieszanie – mówi Tomasz Wójcik, prezes Stowarzyszenia Reksio na rzecz bezdomnych zwierząt i właściciel psów. – Na pewno dziecko w tym wieku powinno być pod opieką starszych i nie może samo podchodzić do zwierząt, nawet jeśli wydaje się komuś, że je zna. Przy dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo często dzieją się nieprzewidziane rzeczy – podkreśla Wójcik.

Czytaj więcej

Pani na zakupach, pies pod sklepem. Eksperci wyjaśniają, co czuje wtedy zwierzę

– Miałem taki przypadek podczas zajęć dogoterapii, że jedno z dzieci ugryzło psa w język i trzymało, aż ten zaczął skamleć. Gdyby nie puściło, to też pewnie zostałoby pogryzione. Inna dziewczynka ugryzła psa w kark. Jeszcze ktoś inny szarpał szarpał zwierzę. W sumie w ciągu 15 lat pracy miałem siedem takich sytuacji, a ostatnio aż trzy przypadki agresji dziecka wobec psa w ciągu dwóch tygodni – mówi ekspert dogoterapii.

- Niewątpliwie wina leży po stronie dorosłych. Tych, którzy pozostawili dziecko bez opieki i tych, którzy nie zabezpieczyli odpowiednio pomieszczeń z psami - mówi w rozmowie z nami Tomasz Wójcik. – Dostępu do naszych psów bronią dwie bramki, jednej psy nie są w stanie sforsować, bo jest przesuwna, ale już dzieci sobie z tym bez problemu poradzą. Mieliśmy z żoną taki przypadek, że dzieci otworzyły obydwie bramki i wypuściły psy. Na szczęście mamy monitoring i natychmiast zareagowaliśmy. Posiadanie psów to niestety duży obowiązek i to właściciel bierze odpowiedzialność za swoje zwierzaki, za to, w jaki sposób zabezpieczył do nich dostęp i jak je wychowuje – podkreśla behawiorysta zwierząt i trener psów.

Pies atakuje, bo się boi

O roli dorosłych, w tym właścicieli zwierząt, mówi także Katarzyna Kuryłowicz, behawiorystka zwierząt.

- Nie wiem, jaka to była hodowla, a jak wiadomo, mamy hodowle psów rasowych i "hodowle", które są maszynkami do robienia pieniędzy. Jedno jest pewne: tam, gdzie psy są otoczone miłością, mieszkają w domu, a nie w kojcach – zwraca uwagę Katarzyna Kuryłowicz. – Kiedy mieszkają w domu, bardzo często mają do czynienia z dziećmi już od szczeniaka, wraz z nimi w pewnym sensie przechodzą proces socjalizacji. Natomiast psy trzymane w kojcach nie znają ludzi ani tym bardziej dzieci. Dzieci najczęściej w ogóle się do nich nie dopuszcza – dodaje prowadząca serwis "Na psie Kłopoty".

- Być może ta dziewczynka znała jednego psa, nie wiem, czy znała wszystkie, ale takie zbliżanie się na wprost do psa może być przez niego odebrane jako groźba, atak. W tym momencie jeden z psów mógł się przestraszyć, i w lęku rzucić się na nią. Jeżeli psy gryzą, to w 99 proc. przypadków ze strachu — tłumaczy w rozmowie z nami Katarzyna Kuryłowicz. – Kiedy rzucił się pierwszy, reszta zrobiła to trochę nieświadomie, nie w celu ugryzienia, zagryzienia, ale dlatego, że coś się zaczęło dziać w stadzie.

- Uważam, że na pewno nie była to wina psów – twierdzi behawiorystka zwierząt. - Nie wiem, nie widziałam warunków w tej hodowli, ale trzeba przypuszczać, że zwierzęta miały bardzo ograniczony kontakt z człowiekiem, były zestresowane chociażby zamknięciem w kojcach, brakiem spacerów, czyli bardzo ubogim środowiskiem. W zwierzętach żyjących w klatkach wytwarza się olbrzymi stres, podobnie jak w schroniskach, bo one między sobą też się nie kochają. Tak się nie zachowują psy, które są otaczane prawdziwą opieką, miłością – podkreśla Kuryłowicz.

Czytaj więcej

Pani na zakupach, pies pod sklepem. Eksperci wyjaśniają, co czuje wtedy zwierzę

Gdzie są dorośli, gdy dochodzi do tragedii?

- Zresztą uważam, że większość przypadków gryzienia czy w ogóle jakiekolwiek problemy behawioralne psów są spowodowane przez człowieka – twierdzi Katarzyna Kuryłowicz, behawiorystka. – Psy, które mieszkają dziko, np. w Grecji, Rumunii czy na Cyprze, nie mają takich kłopotów, najwyżej po prostu unikają ludzi, ale te wszystkie problemy związane z agresją w stosunku do człowieka, to jest najczęściej jego wina – mówi behawiorystka.

- Szkoda, bardzo szkoda dziecka, ale też dzieci w tym wieku nie powinny same podchodzić do zwierząt i tutaj ewidentnie jest wina opiekunów, że nie dopilnowali – mówi Katarzyna Kuryłowicz. - Ciężko mi się wypowiadać, bo nie widziałam tej sytuacji, ale na pewno było to niedopatrzenie, jakiś brak odpowiedzialności ze strony zarówno właścicieli hodowli, jak i rodziców dziewczynki. Dziewczynka na pewno nie powinna sama wypuszczać psów i do nich podchodzić, ale też nie można wymagać od siedmioletniego dziecka, żeby przewidziało konsekwencje takiej sytuacji. Jeżeli już mówić o winie, to leży po stronie dorosłych – podsumowuje behawiorystka.

Katarzyna Kuryłowicz

Absolwentka ochrony środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Behawiorystka zwierząt i zoopsycholog. W pracy wykorzystuje wyłącznie metody oparte na wzmacnianiu pożądanych zachowań. 

Tomasz Wójcik

Właściciel i miłośnik psów, behawiorysta. Trener psów i szkoleniowiec dogoterapeutów. Twórca Polskiego Centrum Dogoterapii w Czechowicach-Dziedzicach i prezes Stowarzyszenia Reksio na rzecz bezdomnych zwierząt. 

Na posesji, na której doszło do tragedii, prowadzona była hodowla dogów niemieckich oraz buldogów francuskich. Dziewczynka miała tam już bywać wcześniej, znać właścicieli i ich zwierzęta. - Nie była to sytuacja, że weszła tutaj z ulicy – przekazał w komunikacie dla mediów mł. asp. Jacek Wilczewski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Z informacji, które dotarły do mediów, wynika, że feralnego dnia dziewczynka miała przebywać pod opieką koleżanki swojej mamy. W pewnym momencie najprawdopodobniej weszła do kojca, w którym przebywały zwierzęta i wypuściła sześć dogów niemieckich i pięć buldogów francuskich, które ją zaatakowały. Wskazywały na to rany charakterystyczne dla ugryzień przez psy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Styl życia
Kontrowersje wokół nagradzanej książki dla młodzieży. Do czego namawia "Welcome to Sex!"?
Zdrowie
Gra na skrzypcach podczas usuwania guza mózgu? Neurochirurg o zabiegach „awake”
Styl życia
Doomscrolling, czyli przeglądanie treści na ekranach telefonów: groźny nałóg czy cenna nauka?
Styl życia
Wyjątkowy naszyjnik związany z Marią Antoniną pójdzie pod młotek. Będzie kosztował fortunę
Styl życia
Tąpnięcie na rynku dóbr luksusowych? Oto, co najlepiej się dziś sprzedaje w tym sektorze