Gdy, jeszcze jako początkująca prezenterka telewizyjna, Oprah Winfrey przyjęła zaproszenie do programu „The Tonight Show” w połowie lat 80., miała przeświadczenie, że rozmowa będzie dotyczyć prowadzonego przez nią show „AM Chicago”. Tymczasem zadane przez gospodynię pytanie nie tylko zdefiniowało charakter spotkania, ale i pozostało w pamięci onieśmielonej wówczas gościni do dziś, mimo że od tamtego czasu minęły niemal cztery dekady. Jak potoczyła się tamtejsza rozmowa? O wpływie negatywnych komentarzy na samoocenę oraz podejmowaniu działań wynikających z nieprzychylnych opinii na temat wyglądu danej osoby, w rozmowie z serwisem kobieta.rp.pl opowiada prof. dr hab. Małgorzata Lipowska, psycholog, specjalista psychologii klinicznej, psychoterapeuta dzieci i młodzieży.
Powinnaś się wstydzić
We wspomnianej przez Oprah Winfrey rozmowie, oprócz bezceremonialnego pytania o nadprogramowe kilogramy, pojawiła się seria kolejnych niestosownych komentarzy dotyczących wyglądu gościni. – Pamiętam, że zakłopotana powiedziałam coś w stylu: „no wiesz, Joan, bardzo lubię chipsy”, na co prowadząca zareagowała, mówiąc z przekąsem, że powinnam się wstydzić – wspomina późniejsza gospodyni talk show „The Oprah Winfrey Show”. – Pozwolę ci wrócić do mojego programu, gdy zrzucisz 7 kilogramów – miała dodać Joan Rivers.
Omawiając po latach bolesne kwestie w rozmowie „The Jamie Kern Lima”, Oprah Winfrey wspomina, że czuła wówczas nie tylko zażenowanie, ale i zgodę na to, co słyszała z ust gospodyni programu. – Mówiła to wszystko w publicznej telewizji, więc akceptowałam te słowa w pełni, zgadzając się z nią i wierząc, że rzeczywiście moje 7 kilogramów nadwagi czyni mnie niegodną zasiadania w studio „The Tonight Show” – opisuje po latach.
Czytaj więcej
Według ankiety przeprowadzonej przez „Women’s Health”, 82 proc. kobiet z 1000 badanych codziennie...
Body positivity i body neutral
Prof. dr hab. Małgorzata Lipowska, podkreśla, że tego typu publiczne ośmieszanie kogokolwiek ze względu na wygląd jest w obecnych czasach wprawdzie niedopuszczalne, natomiast panujące przeświadczenie o akceptacji własnego ciała bez względu na jego rozmiar stwarza ryzyko akceptacji niezdrowych zachowań. – Obecnie takie komentarze są niedopuszczalne. Cały ruch body positivity, czyli akceptowania ciała takim jakie jest, zupełnie nie pozwala na zawstydzanie kogokolwiek ze względu na wygląd. Mamy tendencje wręcz odwrotne: akceptowanie ciała bez narzucania jakichkolwiek ograniczeń – zauważa prof. Lipowska.