Cudzoziemka w Polsce. Dr Amrita Jain: Tutaj żyje nam się dużo lepiej i wygodniej

Wielu cudzoziemców mówi, że nauka polskiego to strata czasu. A ja zachęcam obcokrajowców żyjących w Polsce do nauki polskiego, bo znajomość języka kraju, w którym się mieszka, jest ważna – mówi dr Amrita Jain, która mieszka w Polsce i pracuje w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN.

Publikacja: 05.10.2024 09:15

Amrita Jain pracuje m.in. nad udoskonaleniem baterii litowo-jonowych, których używamy w telefonach k

Amrita Jain pracuje m.in. nad udoskonaleniem baterii litowo-jonowych, których używamy w telefonach komórkowych.

Foto: Archiwum prywatne

Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie, a potem Polska. Ciekawa kolejność.

W Indiach ukończyłam studia doktoranckie i w 2014 roku obroniłam doktorat. Potem razem z rodziną przeprowadziliśmy się do Dubaju. Pracowałam jako adiunkt na tamtejszym uniwersytecie.

Gdy mój mąż dostał pracę w Polsce, przyjechałam razem z nim, a dwa miesiące później dostałam pracę adiunkta w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. I tak minęło siedem lat.

Praca daje mi dużo satysfakcji, mogę się rozwijać, udało mi się stworzyć zespół badawczy i prowadzę ciekawy projekt. A współpracownicy, zarówno dyrektorzy, jak i koledzy są po prostu wspaniali. Kocham ich, a oni kochają mnie i zawsze mogę na nich polegać. Cieszę się, że mnie zaakceptowali. Poza tym jestem najprawdopodobniej pierwszym obcokrajowcem, który został zatrudniony na pełny etat w mojej instytucji. Bardzo to doceniam.

Teraz sytuacja jest inna i do Polski przyjeżdża coraz więcej cudzoziemców, ale siedem lat temu nie było ich tak dużo. Jestem ogromnie wdzięczna, że przyjęto mnie tak pozytywnie. Gdyby nie to, nie wiem, jak udałoby mi się przeżyć.

Co wiedzieliście o Polsce, zanim w niej zamieszkaliście?

Czytaj więcej

Polka w Wenezueli: Alimentów nikt tutaj nie płaci. Kobieta zostaje z kilkorgiem dzieci z różnych związków

Mój mąż spędził wcześniej rok w Krakowie na krótkim kontrakcie. Nie było żadnych zgrzytów, więc gdy otrzymał propozycję pracy na dłuższy czas, postanowiliśmy przenieść się ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Dubaj a Warszawa to ogromna różnica.

Tam piasek, tutaj śnieg (śmiech). Wiele osób się dziwi, dlaczego podjęliśmy taką decyzję. Szczerze mówiąc, w Dubaju jest wiele dobrych uniwersytetów na wysokim poziomie, ale w obecnym miejscu pracy mam więcej możliwości. Mogę współpracować z prawie wszystkimi krajami europejskimi. Tutaj mam szansę naprawdę się rozwijać.

Czym zajmujesz się w Polskiej Akademii Nauk?

Pracuję nad udoskonaleniem baterii litowo-jonowych, których używamy w telefonach komórkowych oraz nad pozyskaniem niedrogiego i zrównoważonego materiału węglowego, który mógłby być zastosowany w superkondensatorach.

Uwielbiam jesień i ten moment, gdy razem z przyjaciółmi idziemy do lasu na grzybobranie. Jednego roku zebrałam pełne pudełko grzybów, moi polscy przyjaciele pomogli mi je posegregować, a ja je potem przerobiłam na użyteczny materiał węglowy. Badania przyniosły bardzo interesujące wyniki, a artykuł został opublikowany w prestiżowym czasopiśmie.

Uzyskaliśmy też doskonałe wyniki badań z wykorzystania opadłych liści drzew i przekształcania ich w materiał węglowy. Można go potem będzie użyć jako niedrogi i ekologiczny materiał energetyczny do zastosowań w superkondensatorach.

Zastosowanie jednej z tych biomas w superkondensatorach złożyłam do Urzędu Patentowego.

W Indiach prawdopodobnie trudno byłoby ci robić karierę?

Wybacz, ale nie mogę się z tobą zgodzić. Jest wiele dobrych kobiet naukowców pochodzących z Indii. A i w samym kraju doceniane są kobiety.

Twój mąż jest z ciebie dumny?

Tak, jest bardzo wspierającym mężczyzną. Moje marzenia nie są łatwe, wymagają czasu, a mój mąż to rozumie.

W Polsce jest zimno i depresyjnie, a w Indiach ciepło, przyjaźni ludzie, rodzina. Nie brakuje ci tego?

Tęsknię za moją rodziną. Na początku bardzo przeżywałam rozłąkę i nie było to łatwe, ale jeśli chcesz się rozwijać, to trzeba stawiać sobie wyzwania i iść dalej. To ważne.

Myślę, że zarówno my, jak i moja rodzina w Indiach przywykła do tej sytuacji, bo przecież rodzinny kraj opuściliśmy już 13 lat temu. W Polsce żyje nam się dużo lepiej i wygodniej. I pewnie będziesz zaskoczona [rozmawiamy w języku angielskim – przypis red.], gdy dowiesz się, że potrafię również mówić po polsku. Jestem na poziomie B-1 [poziom średniozaawansowany – przypis red.], więc mogę się komunikować, czytać i pisać po polsku. Ale przede moje życie stało się łatwiejsze.

Mam też piękną córkę, która zawsze mi pomaga w doskonaleniu umiejętności językowych.

Twoja córka zna polski?

Kiedy przeprowadziliśmy się do Polski, moja córka miała 11 miesięcy. Teraz ma 8 lat i mówi naprawdę dobrze, prawie jak native speaker. Nic dziwnego, skoro spędza od ośmiu do dziewięciu godzin prawie każdego dnia w towarzystwie polskich nauczycieli i przyjaciół.

Przyznam, że to moja córka zmotywowała mnie do nauki.

Dlaczego?

Jako ekstrawertyk bardzo źle odczuwałam niemożność porozumienia się z drugą osobą. Idziesz gdzieś i nie możesz się z nikim dogadać. Najpierw zorganizowałam towarzyskie spotkania z Polakami, podczas których uczyliśmy się i rozmawialiśmy po polsku. Jednak największą motywacją nauki polskiego była moja córka.

Gdy dostałam pracę w instytucie, 13-miesięczną córeczkę musiałam oddać do żłobka. Byłam pełna niepokoju, bo była zbyt mała, by powiedzieć mi, jak spędziła dzień i czy wszystko było w porządku. Polskojęzyczni rodzice mogli spędzić z wychowawczynią 20-minut i dowiedzieć się, jak minął dzień ich dzieci, a na mnie czekała sucha notka w języku angielskim. Wciąż to pamiętam.

Czytaj więcej

Polka w Tajlandii: Tutaj można zmienić imię, jeśli ktoś uzna, że przynosiło mu pecha

Znalazłam więc nauczyciela języka polskiego. Do dziś mówi mi, że dzięki mnie on poprawił znajomość angielskiego, a ja podkreślam, że dzięki niemu mówię po polsku.

Nadal myślę jak obcokrajowiec i zdaję sobie sprawę, że mój polski wciąż nie jest doskonały, ale przynajmniej mogę w nim czytać. Kiedy byłam w Japonii, nie byłam w stanie przeczytać ani słowa. Kiedy ty przyjedziesz do Indii, spotka cię to samo. Wielu cudzoziemców mówi, że nauka polskiego to strata czasu. Nie mogę się z tym zgodzić. I chciałabym zachęcić obcokrajowców żyjących w Polsce do nauki polskiego, bo znajomość języka kraju, w którym się mieszka, jest naprawdę ważna. Kiedy nauczyłam się języka polskiego, moje życie stało się szczęśliwsze i pełniejsze.

Jak Polacy reagują, gdy mówisz do nich po polsku i na przykład przekręcisz słowo?

Polacy są pod ogromnym wrażeniem, gdy słyszą, że cudzoziemiec mówi po polsku. Przymykają oko na błędy gramatyczne, a raczej doceniają wysiłek, jaki ktoś włożył w naukę ich języka.

Jestem bardzo wdzięczna wszystkim Polakom wokół mnie, którzy każdego dnia mnie wspierają.

W ubiegłym tygodniu byłam jedną z organizatorek sympozjum Europejskiego Towarzystwa Badań Materiałowych i niestety doszło do wypadku. Jedna z uczestniczek nieszczęśliwie spadła ze schodów. Pobiegłam do najbliższego biura z prośbą o pomoc. A tu blokada. Nikt z pracowników nie mówi po angielsku, więc natychmiast przeszłam na język polski. “Potrzebujemy pomocy. Czy możecie zadzwonić po pogotowie?” – powiedziałam.

Gdy przyjechało pogotowie, ratownicy też potrzebowali mojej pomocy, bo poszkodowana była z Indii i mówiła tylko po angielsku. Usłyszałam od nich: “Potrzebujemy cię i naprawdę doceniamy, że mówisz po polsku. Prosimy, żebyś przyszła i nam pomogła”. Nieważne dla nich było, czy mówię poprawnie, tylko to, że mogę pomóc. W takich właśnie sytuacjach odczuwam satysfakcję i jestem z siebie dumna.

Staram się mówić poprawnie i pamiętać o zasadach gramatycznych, ale są sytuacje, w których wcale nie jest to najważniejsze. Liczy się to, że się komunikujesz.

Co było najtrudniejsze w Polsce na początku? Język czy pogoda?

Jedno i drugie. Pochodzę ze środkowych Indii. Zimy mamy tam przyjemne, najniższe temperatury oscylują wokół 18-20 st. C. Przyjechaliśmy do Polski w listopadzie, a tu zimno, szaro, przygnębiająco. Na początku nie było łatwo przystosować się do takiej aury. Ale potem, gdy spadł śnieg, stało się przyjemniej. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

Prawdziwym wyzwaniem było to, jak się ubrać. Od polskich przyjaciół nauczyłam się ubierać na cebulkę i nakładać kilka warstw na siebie.

Myślę, że najtrudniejszy był pierwszy rok. Moja córeczka była malutka, nie wiedziałam, co dla niej kupić, jak ją zabezpieczyć przed mrozem, ale powoli, obserwując moich znajomych nabierałam wprawy.

Jakie jest twoje ulubione polskie słowo?

Spoko. Lubię to słowo, bo niesie ze sobą pozytywne emocje.

A twojej córki?

Czemu? A ja jej wtedy odpowiadam: Bo nie ma dżemu.

Uczysz swoją córkę hindi?

Tak, chcemy, żeby potrafiła porozumieć się ze swoimi dziadkami i rodziną w Indiach. Jest trójjęzyczna, mówi po polsku, angielsku i hindi. Uczy się też hiszpańskiego.

Moja mama jest nauczycielką hindi w Indiach, pomaga też wnuczce opanować ten język, wtedy gdy ją odwiedzamy.

Jak twoja córka czuje się w Indiach?

Mamy świadomość istniejących różnic kulturowych, dlatego staramy się tam co roku jechać całą rodziną. Spędzamy w Indiach miesiąc, czasem nawet zostajemy na dłużej. Dzięki współczesnej technologii moja rodzina prawie codziennie z nią rozmawia, a ona coraz bardziej rozumie różnice pomiędzy krajami i je przyjmuje.

Czytaj więcej

Polka na Tajwanie: Tutaj dzieci w szkole uczą się o Szymborskiej i Kieślowskim

Choć oczywiście nie wszystko było dla niej na początku oczywiste. Kiedyś, podczas jednej z naszych wizyt, zadała mi pytanie: “Dlaczego ci ludzie ciągle tak krzyczą? Dlaczego ciągle się kłócą?” To było dla niej nowe, że w Indiach ludzie są bardziej głośni, bardziej kolorowi. Teraz już do tego przywykła. Kiedy jedzie do Indii, ściga się z krowami. Traktuje to jak pewien rodzaj sportu. Dla dziecka to inny świat.

Myślę, że moja córka w 70 proc. ma polski charakter, a w 30 proc. indyjski. Nie chciałabym jednak, żeby straciła swoją indyjską tożsamość.

Jak przyjęto ją w przedszkolu i szkole?

Chodzi do prywatnej polskiej szkoły i jeśli się nie mylę jest jedyną Hinduską. Ani w obecnej szkole, ani w przedszkolu nie doświadczyła żadnej przykrej sytuacji. Wręcz przeciwnie, przyjmowano ją bardzo pozytywnie. Od polskich nauczycieli i kolegów słyszała: “Jesteś taka piękna. Lubimy cię”. Albo: “Masz takie piękne, długie, czarne włosy”. Zawsze mnie pyta, kiedy jej włosy staną się brązowe, ale jeszcze się nie doczekałyśmy (uśmiech).

Czy chciałabyś, żeby twoi rodzice zamieszkali w Polsce?

Chciałabym, ale niestety nie jest to możliwe. Całe swoje życie spędzili w Indiach. Co innego przyjechać do Polski na dwa tygodnie czy miesiąc, a co innego na całe życie.

Moja rodzina odwiedziła mnie w ubiegłym miesiącu i pojechaliśmy na wycieczkę po Europie. Nasz road trip zaczął się oczywiście od Polski, pojechaliśmy m.in. do Krakowa. Doznaliśmy wtedy kolejnej ekscytacji mieszkającymi tu ludźmi.

A miejsca? Jakie miasta wzbudziły twoją ekscytację?

Czytaj więcej

Polka w Gruzji: Tutaj wciąż żywa jest krwawa zemsta

Naszym ulubionym miastem jest Gdańsk, choć przyznam, że kiedy odwiedziliśmy to miasto latem spotkało nas rozczarowanie. Wszędzie tłumy, znalezienie miejsca w dobrej restauracji graniczyło z cudem, bo wszędzie było tłoczno. Postanowiliśmy odwiedzić Trójmiasto ponownie w grudniu w czasie świąt Bożego Narodzenia i to był strzał w dziesiątkę. W Gdańsku co roku jest piękny jarmark bożonarodzeniowy. Zaczarował nas ten magiczny klimat.

Muszę ci się przyznać, że uwielbiamy jarmarki bożonarodzeniowe, odwiedziliśmy je w Polsce prawie wszystkie. Ubóstwiamy ten świąteczny czas, gdy miasta rozbłyskują tysiącem świateł, a ludzie stają się jeszcze bardziej życzliwsi niż na co dzień. To bardzo piękna tradycja.

A polska kuchnia? Jakie dania przypadły ci do gustu?

Jestem wegetarianką, więc nie jem wielu mięsnych potraw, ale lubię pierogi z serem.

Jakie są twoje plany na przyszłość? Czy wiążesz je z Polską?

Polska to mój dom, a w Indiach spędzam wakacje. Mam tu dobrą pracę, grupę przyjaciół, z którymi jeździmy na wakacje. Polska to piękny i spokojny kraj. Czujemy się się tutaj z córką bardzo bezpieczne. Jesteśmy tu zadomowione. Nie mam planów ani teraz, ani w przyszłości na wyprowadzkę. Naprawdę lubię Polskę i Polaków, kocham mój instytut i jestem naprawdę wdzięczna za to, co dostałam.

Dr Amrita Jain

Adiunkt w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, zajmuje się udoskonaleniem baterii jonowo-litowych oraz pracuje nad pozyskaniem niedrogiego i zrównoważonego materiału węglowego, który mógłby być zastosowany w superkondensatorach.

Kolejny wywiad z cyklu „Cudzoziemka w Polsce” już wkrótce.

Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie, a potem Polska. Ciekawa kolejność.

W Indiach ukończyłam studia doktoranckie i w 2014 roku obroniłam doktorat. Potem razem z rodziną przeprowadziliśmy się do Dubaju. Pracowałam jako adiunkt na tamtejszym uniwersytecie.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Terapeutka artystów: Sztuka daje iluzję, że scena wypełni deficyt miłości
Wywiad
Reżyserka obsady Ewa Brodzka: Szukając bohaterów serialu, zwracam uwagę nie tylko na talent
Wywiad
Polka w Tajlandii: Tutaj można zmienić imię, jeśli ktoś uzna, że przynosiło mu pecha
Wywiad
Córka Beaty Tyszkiewicz o życiu w Szwajcarii: Bogaci czy biedni – wszyscy mamy takie same widoki
Wywiad
Profesor Katarzyna Pisarska o roli kobiet w dyplomacji. "Dorównują mężczyznom"