Staram się mówić poprawnie i pamiętać o zasadach gramatycznych, ale są sytuacje, w których wcale nie jest to najważniejsze. Liczy się to, że się komunikujesz.
Co było najtrudniejsze w Polsce na początku? Język czy pogoda?
Jedno i drugie. Pochodzę ze środkowych Indii. Zimy mamy tam przyjemne, najniższe temperatury oscylują wokół 18-20 st. C. Przyjechaliśmy do Polski w listopadzie, a tu zimno, szaro, przygnębiająco. Na początku nie było łatwo przystosować się do takiej aury. Ale potem, gdy spadł śnieg, stało się przyjemniej. To było bardzo ciekawe doświadczenie.
Prawdziwym wyzwaniem było to, jak się ubrać. Od polskich przyjaciół nauczyłam się ubierać na cebulkę i nakładać kilka warstw na siebie.
Myślę, że najtrudniejszy był pierwszy rok. Moja córeczka była malutka, nie wiedziałam, co dla niej kupić, jak ją zabezpieczyć przed mrozem, ale powoli, obserwując moich znajomych nabierałam wprawy.
Jakie jest twoje ulubione polskie słowo?
Spoko. Lubię to słowo, bo niesie ze sobą pozytywne emocje.
A twojej córki?
Czemu? A ja jej wtedy odpowiadam: Bo nie ma dżemu.
Uczysz swoją córkę hindi?
Tak, chcemy, żeby potrafiła porozumieć się ze swoimi dziadkami i rodziną w Indiach. Jest trójjęzyczna, mówi po polsku, angielsku i hindi. Uczy się też hiszpańskiego.
Moja mama jest nauczycielką hindi w Indiach, pomaga też wnuczce opanować ten język, wtedy gdy ją odwiedzamy.
Jak twoja córka czuje się w Indiach?
Mamy świadomość istniejących różnic kulturowych, dlatego staramy się tam co roku jechać całą rodziną. Spędzamy w Indiach miesiąc, czasem nawet zostajemy na dłużej. Dzięki współczesnej technologii moja rodzina prawie codziennie z nią rozmawia, a ona coraz bardziej rozumie różnice pomiędzy krajami i je przyjmuje.
Choć oczywiście nie wszystko było dla niej na początku oczywiste. Kiedyś, podczas jednej z naszych wizyt, zadała mi pytanie: “Dlaczego ci ludzie ciągle tak krzyczą? Dlaczego ciągle się kłócą?” To było dla niej nowe, że w Indiach ludzie są bardziej głośni, bardziej kolorowi. Teraz już do tego przywykła. Kiedy jedzie do Indii, ściga się z krowami. Traktuje to jak pewien rodzaj sportu. Dla dziecka to inny świat.
Myślę, że moja córka w 70 proc. ma polski charakter, a w 30 proc. indyjski. Nie chciałabym jednak, żeby straciła swoją indyjską tożsamość.
Jak przyjęto ją w przedszkolu i szkole?
Chodzi do prywatnej polskiej szkoły i jeśli się nie mylę jest jedyną Hinduską. Ani w obecnej szkole, ani w przedszkolu nie doświadczyła żadnej przykrej sytuacji. Wręcz przeciwnie, przyjmowano ją bardzo pozytywnie. Od polskich nauczycieli i kolegów słyszała: “Jesteś taka piękna. Lubimy cię”. Albo: “Masz takie piękne, długie, czarne włosy”. Zawsze mnie pyta, kiedy jej włosy staną się brązowe, ale jeszcze się nie doczekałyśmy (uśmiech).
Czy chciałabyś, żeby twoi rodzice zamieszkali w Polsce?
Chciałabym, ale niestety nie jest to możliwe. Całe swoje życie spędzili w Indiach. Co innego przyjechać do Polski na dwa tygodnie czy miesiąc, a co innego na całe życie.
Moja rodzina odwiedziła mnie w ubiegłym miesiącu i pojechaliśmy na wycieczkę po Europie. Nasz road trip zaczął się oczywiście od Polski, pojechaliśmy m.in. do Krakowa. Doznaliśmy wtedy kolejnej ekscytacji mieszkającymi tu ludźmi.
A miejsca? Jakie miasta wzbudziły twoją ekscytację?
Polka w Gruzji: Tutaj wciąż żywa jest krwawa zemsta
Kiedy mój synek Maxima przyszedł na świat, zyskałam status świętej gruzińskiej matki – mówi Martyna Kaczmarzyk-Mamasakhlisi, autorka książki „Gruzja. Jak się żyje w ojczyźnie wina, gościnności i drogowych absurdów” i właścicielka wypożyczalni samochodów terenowych.
Naszym ulubionym miastem jest Gdańsk, choć przyznam, że kiedy odwiedziliśmy to miasto latem spotkało nas rozczarowanie. Wszędzie tłumy, znalezienie miejsca w dobrej restauracji graniczyło z cudem, bo wszędzie było tłoczno. Postanowiliśmy odwiedzić Trójmiasto ponownie w grudniu w czasie świąt Bożego Narodzenia i to był strzał w dziesiątkę. W Gdańsku co roku jest piękny jarmark bożonarodzeniowy. Zaczarował nas ten magiczny klimat.
Muszę ci się przyznać, że uwielbiamy jarmarki bożonarodzeniowe, odwiedziliśmy je w Polsce prawie wszystkie. Ubóstwiamy ten świąteczny czas, gdy miasta rozbłyskują tysiącem świateł, a ludzie stają się jeszcze bardziej życzliwsi niż na co dzień. To bardzo piękna tradycja.
A polska kuchnia? Jakie dania przypadły ci do gustu?
Jestem wegetarianką, więc nie jem wielu mięsnych potraw, ale lubię pierogi z serem.
Jakie są twoje plany na przyszłość? Czy wiążesz je z Polską?
Polska to mój dom, a w Indiach spędzam wakacje. Mam tu dobrą pracę, grupę przyjaciół, z którymi jeździmy na wakacje. Polska to piękny i spokojny kraj. Czujemy się się tutaj z córką bardzo bezpieczne. Jesteśmy tu zadomowione. Nie mam planów ani teraz, ani w przyszłości na wyprowadzkę. Naprawdę lubię Polskę i Polaków, kocham mój instytut i jestem naprawdę wdzięczna za to, co dostałam.
Dr Amrita Jain
Adiunkt w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, zajmuje się udoskonaleniem baterii jonowo-litowych oraz pracuje nad pozyskaniem niedrogiego i zrównoważonego materiału węglowego, który mógłby być zastosowany w superkondensatorach.
Kolejny wywiad z cyklu „Cudzoziemka w Polsce” już wkrótce.