Na ekranie tworzy pani jako Helena Kulej duet z Tomaszem Włosokiem – filmowym mężem. Nie jest to wyłącznie film o pięściarzu, ale o małżeństwie Kulejów. Jak budowała pani tę rolę? Czy udało się pani spotkać z „prawdziwą” Heleną?
Były takie chęci, ale nie udało nam się w końcu spotkać, dlatego tę rolę budowałam właściwie tak jak każdą inną, opierając się na wizji reżysera. Takie podejście dało mi większą swobodę artystyczną. Gdybym spotkała się z panią Heleną, starałabym się sprostać jej oczekiwaniom, czułabym, że jestem do tego zobowiązana, a tak miałam swobodę w budowaniu postaci.
Jak zdjąć z siebie presję, gdy wciela się w żyjącą postać?
Starałam się o tym nie myśleć. Gdybym poznała panią Helenę, to pewnie wtedy mierzyłabym się z presją, czy podołam zadaniu. Nie udało nam się spotkać, więc po prostu tworzyliśmy film.
Można się zastanawiać, co wiemy o osobach bardzo obecnych w popkulturze, np. Marilyn Monroe. Czy nasze widzenie ma coś wspólnego z prawdą? Czy jest to tylko wyobrażenie? Kiedy więc gra się to wyobrażenie, ono również się zmienia.