1200 Polaków czeka na spotkania w FriendZone. Pomysłodawczynie inicjatywy „rozbiły bank”

W świecie, w którym coraz więcej relacji przenosi się do internetu, powstała inicjatywa, która przypomina o sile spotkań w prawdziwym życiu – FriendZone. Sylwia Duszyńska i Gosia Kucharska, które stoją za tym projektem, opowiadają, skąd wziął się pomysł na tę działalność i jak zamierzają ją rozwijać.

Publikacja: 28.05.2025 10:53

Sylwia Duszyńska i Gosia Kucharska: FriendZone łączy ludzi 30- i 40-letnich, którzy są otwarci na no

Sylwia Duszyńska i Gosia Kucharska: FriendZone łączy ludzi 30- i 40-letnich, którzy są otwarci na nowe znajomości nieromantyczne.

Foto: Mikołaj Żurkowski

Zobaczyłam informację o FriendZone w mediach społecznościowych i pierwsze, o czym pomyślałam, to: czy start-up czy inicjatywa społeczna i jak te dziewczyny chcą na tym zarabiać? Jakie są odpowiedzi na te moje pytania?

Gosia: Zdecydowanie bardziej inicjatywa społeczna niż start-up. Przede wszystkim dlatego, że FriendZone powstało z poczucia misji, a nie chęci zarobku czy „zrobienia biznesu”. Od początku kierujemy się nie tym, ile możemy zarobić, tylko co i jak najlepiej zrobić, żeby osiągnąć nasz cel – ułatwianie ludziom 30+ otwieranie się na nowe znajomości przyjacielskie – a przychody z projektu na tym etapie mają nam służyć głównie do pokrycia kosztów tej działalności.

Skąd pomysł na takie działanie i jak to wszystko się zaczęło?

Sylwia: FriendZone łączy ludzi 30- i 40-letnich, którzy są otwarci na nowe znajomości nieromantyczne. Od lat obserwowałyśmy problem społeczny, jakim jest rosnąca trudność w zawieraniu znajomości w dorosłym i dojrzałym życiu. Jednocześnie widziałyśmy, jak coraz więcej osób wokół nas takich znajomości potrzebuje. Czasem dlatego, że rozpadła się paczka ze studiów. Innym razem ktoś rozstał się z partnerem, a wszyscy pozostali znajomi to pary lub pary z dziećmi. Powodów może być wiele. Technologie, które teoretycznie mają nas zbliżać, coraz częściej oddalają. Ludzie tracą umiejętność komunikacji, interakcji i nawiązywania relacji z drugim człowiekiem. A my wierzymy, że można się temu przeciwstawić i wiemy, że może być inaczej. Nasze działania to obecnie skala mikro, zdajemy sobie z tego sprawę, ale efekty i tak niesamowicie nas cieszą. A są efekty!

Jaki jest plan biznesowy tego pomysłu? Jak chcecie się rozwijać? Co chcecie osiągnąć? Jaki czas dajecie sobie na realizację zamierzeń?

Gosia: Nie skupiamy się na stronie biznesowej, tylko społecznej projektu. Chcemy rozwijać się dwukierunkowo. Po pierwsze: dotrzeć z FriendZone do nowych lokalizacji. Na razie jesteśmy w Warszawie i Gdańsku, ale ciągle dostajemy przez Instagram prośby o organizację naszych spotkań w kolejnych miastach. Po drugie: będziemy eksplorować różne formaty. Wychodziłyśmy z tzw. domówki, czyli spotkania typowo towarzyskiego, nastawionego na rozmowy i wzajemne poznawanie się uczestników, które odbywa się w przestrzeni przypominającej mieszkania. W kwietniu zrobiłyśmy spotkanie w formie koncertu w sekretnej lokalizacji i z sekretnym artystą. W czerwcu będziemy już szły w plener – na razie nie będziemy zdradzać dalszych szczegółów, ale znowu będzie sekretnie i wyjątkowo. Obecnie 1200 osób na liście mailingowej, które czekają na kolejne spotkania, duża część tego to Warszawa, ale są też społeczności z Trójmiasta, Krakowa, Łodzi, Poznania czy Wrocławia.

Czytaj więcej

Odciążanie z wyrzucania. „Misyjny” start-up Polek idzie jak burza

Czy w to działanie trzeba było zainwestować? Czy to biznes z gatunku tzw. niewymagających wkładu?

Sylwia: Zainwestowałyśmy przede wszystkim czas potrzebny na zrozumienie problemu i opracowanie odpowiedniego rozwiązania oraz rozwój własny, bo w ramach FriendZone edukujemy również o tym, jak ważne są dorosłe przyjaźnie, jak je nawiązywać, jak utrzymywać relacje z drugim człowiekiem, jak wchodzić w małe, codzienne interakcje i dlaczego to jest ważne, itd. Masę czasu pochłania też budowanie społeczności, prowadzenie kanału na Instagramie i komunikacja z osobami zainteresowanymi wydarzeniami. Musiałyśmy też zainwestować oczywiście w takie rzeczy jak identyfikacja, narzędzia marketingowe, strona internetowa.

Jakie są koszty organizacji spotkań FZ? Czy bilety pozwalają je pokryć?

Gosia i Sylwia: Tak, bilety pokrywają nam koszty organizacyjne.

Czy planujecie, aby prowadzenie FZ było jedynym źródłem Waszego utrzymania?

Gosia: Jesteśmy w tej chwili w nieco innych miejscach w życiu. Dla Sylwii jest to projekt dodatkowy do stałego zajęcia. Ja zdecydowałam się samodzielnie rozwijać swoją firmę i FriendZone jest jednym z kilku projektów, które w tej chwili prowadzę. Temat budowania społeczności jest mi bliski i z przyjemnością poświęciłabym się mu w całości, ale do tego jeszcze daleka droga.

Co poza tą działalnością robicie w życiu?

Gosia: Z wykształcenia jestem producentem filmowym, z zawodu sprzedawcą i facylitatorką procesów. Współtworzę też kurs dla początkujących liderów, bo sama kiedyś nim byłam i wiem, jak jest ciężko na początku.

Sylwia: Ja zajmuję się PR-em i komunikacją w świecie startupów.

Czy wcześniej robiłyście jeszcze coś innego?

Gosia i Sylwia: Razem zrobiłyśmy w życiu bardzo wiele, ale to nasz pierwszy wspólny projekt biznesowy. Poznałyśmy się na domówce, gdy obie byłyśmy po 30 i jesteśmy żywym dowodem na to, że przyjaźnie można zawierać w każdym wieku.

Pierwsze spotkania z FriendZone już się odbyły. Jak poszło? Efekty was zadowoliły, nastawiły optymistycznie?

Sylwia: decydowanie tak – można nawet powiedzieć, że przekroczyły nasze oczekiwania. Zrobiłyśmy dotychczas 8 spotkań, w których łącznie wzięło udział ponad 300 osób – niektórzy kilkakrotnie. Po każdym wydarzeniu zbieramy informacje, który jest bardzo dobry. Ale co najważniejsze – wiemy, że to działa! Uczestnicy utrzymują ze sobą kontakt po spotkaniach, tworzą się grupy, które niemal cały czas organizują dla siebie wzajemnie aktywności. Stworzyłyśmy FriendZone po to, żeby ułatwić ludziom znalezienie osób, z którymi mogą „robić rzeczy”. I dokładnie to się dzieje!

Czytaj więcej

Start-upy nie mają płci, ale bardzo potrzeba im kobiet

Gosia: Przed pierwszym spotkaniem było w nas, przynajmniej u mnie, wiele niepewności i stresu: czy ten koncept ma sens, czy przyjdą na niego ludzie, czy nie będą się nudzić. Miałam mnóstwo emocji. Ale jak się zaczęło i zobaczyłam jacy super ludzie przyszli, jak się dogadują i jak  – w najobrzydliwszy styczniowy dzień, bo naprawdę nie miałyśmy tego wieczoru szczęścia do pogody  – chcą wyjść razem dalej, bo im za mało siebie, to wszystko stało się jasne: trzeba to robić dalej. No i robimy.

Jak są reakcje ludzi na waszą inicjatywę?

Gosia: Opinie zwrotne, które otrzymujemy – czy to w ankietach, czy osobiście  –  są bardzo pozytywne. Ludziom podoba się sposób, w jaki to robimy, ale przede wszystkim doceniają to, że w ogóle podjęłyśmy taką inicjatywę. Wygląda na to, że świadomość problemów, które skłoniły nas do założenia FriendZone jest coraz powszechniejsza i nadal nie ma na nie wielu rozwiązań. To, co słyszymy najczęściej, to słowa „Ale super, że Wam się chce, to jest tak bardzo, bardzo potrzebne". 

Zobaczyłam informację o FriendZone w mediach społecznościowych i pierwsze, o czym pomyślałam, to: czy start-up czy inicjatywa społeczna i jak te dziewczyny chcą na tym zarabiać? Jakie są odpowiedzi na te moje pytania?

Gosia: Zdecydowanie bardziej inicjatywa społeczna niż start-up. Przede wszystkim dlatego, że FriendZone powstało z poczucia misji, a nie chęci zarobku czy „zrobienia biznesu”. Od początku kierujemy się nie tym, ile możemy zarobić, tylko co i jak najlepiej zrobić, żeby osiągnąć nasz cel – ułatwianie ludziom 30+ otwieranie się na nowe znajomości przyjacielskie – a przychody z projektu na tym etapie mają nam służyć głównie do pokrycia kosztów tej działalności.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
POLKA NA OBCZYŹNIE
Polka w Kolumbii: Tutaj zachowanie z polskiej kawiarni jest kompletnie niemożliwe
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
„Powiedz to kobiecie”: Czy świat pozwoli umrzeć Wolnym Mediom?
Wywiad
Major Katarzyna Szal: W wojsku sam nic nie znaczysz. Kobiety są potrzebne w armii
Wywiad
Prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej: Natychmiast zmieniłabym jedną rzecz w leczeniu raka piersi
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Wywiad
Europejski Dzień Morza. „Fiord Hornsund stanie się niedługo cieśniną”
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont