W wieku 17 lat Maria de la Orden przyjechała do Paryża, aby za radą rodziców rozpocząć studia prawnicze na Sorbonie. Jednocześnie uruchomiła własną markę modową Mau Loa. Jej matka zajmowała się logistyką i produkcją, a ojciec dbał o aspekty prawne i wizerunek marki z Madrytu.
W listopadzie tego roku, w luksusowym hotelu J.K. Place Paris 29-letnia Maria de la Orden, ubrana specjalnie na tę okazję w czerwono-zieloną bluzkę wiązaną pod szyją na kokardę i długi aksamitny płaszcz, prezentowała swoją kapsułową kolekcję ubrań wraz z włoską marką biżuterii Krimrose. Dziennikarz francuskiego magazynu „Madame Figaro” Augustin Bougro nazwał ją hiszpańską Jackie Kennedy. „Może dyskretny uśmiech, mistrzostwo ruchów, nienaganne wykształcenie... A może styl ubierania się?” – zastanawiał się, co przywiodło mu do głowy to porównanie. Nie zmienia to faktu, że projektantka sama pracuje już na swoje nazwisko od dawna.
„Naszą markę charakteryzują kolorowe, oryginalne kolekcje inspirowane stylem vintage”
Z Madytu przywiozła swoje przywiązanie do detali, ale najwięcej pomysłów dostarczył jej rodzinny wyjazd do Peru. Oczarowana lokalnym rzemiosłem i tkaninami jako młoda studentka wróciła do Madrytu z walizkami pełnymi kolorowych materiałów, które stały się inspiracją dla małej kolekcji kurtek. Od razu zakochały się w nich jej przyjaciółki. Wtedy właśnie zdecydowała spróbować swoich sił w branży modowej. Szybko wzrosła jej też liczba obserwatorów w mediach społecznościowych. Aktualnie na Instagramie śledzi ją 233 tys. osób. Maria wierzyła, że może osiągnąć sukces, miała artystyczną wizję, ale poszukiwała kogoś, kto byłby w stanie zająć się stroną biznesową całego przedsięwzięcia. Tak poznała Laurę de la Révélière, z którą stworzyły duet idealny.
Kierują się zasadami luksusowego upcyklingu. Maria de la Orden współpracuje z najlepszymi włoskimi domami mody, aby dawać nowe życie wysokiej jakości tkaninom. Jej kolekcje są tworzone z materiałów w 100 proc. naturalnych, z naciskiem na bawełnę i wełnę. Znajdują się wśród nich również kaszmir z Mongolii, barwione sukna z Indii, czy jedwabie z Włoch. Najważniejsze w ich doborze jest know-how rzemieślników, wysokiej klasy specjalistów w swoich dziedzinach. Projektantka wplata w swoje ubrania wiele elementów, które pamięta z dzieciństwa, takich jak fartuszki, kokardy, bufiaste rękawy, duże kołnierze i falbanki. „Wykonujemy bardzo limitowane projekty, bo nikt nie chce, aby na weselu czy kolacji koleżanka pojawiła się w tej samej sukience”, tłumaczy z uśmiechem.
Czytaj więcej
Pochodząca z Libanu Amal Clooney, żona George'a Clooneya, opisywana jest jako „genialny umysł prawniczy”, który zajmuje się sprawami o prawdziwym znaczeniu międzynarodowym.