W świecie, który deklaruje równość i swobodę w zakresie wyglądu, w którym wydawałoby się, że kody ubioru przestają obowiązywać, kobiety nadal funkcjonują pod cichym nadzorem estetycznej normy. Ich wygląd w pracy wciąż musi być stosowny, choć nikt już nie definiuje, co to właściwie znaczy. Jak więc to możliwe, że kobiecy autorytet nadal tak silnie osadzony jest w wyglądzie? Czy można dziś łamać zasady elegancji, nie tracąc kontroli nad własnym wizerunkiem?
Sztywne zasady ubioru kobiet w pracy przestały obowiązywać?
Jeszcze nie tak dawno kobiety pracujące w zawodach o szczególnym znaczeniu społecznym musiały nie tylko wykazywać się kompetencją, ale także prezentować określony wizerunek zgodny z utartymi wyobrażeniami i oczekiwaniami środowiska. Wzorem elegancji były: garsonka, cieliste rajstopy, stonowany makijaż i buty na niewysokim obcasie. Styl miał być skromny, dyskretny i nierzucający się w oczy.
Z czasem, gdy kobiety zaczęły coraz mocniej zaznaczać swoją obecność na rynku pracy, można było odnieść wrażenie, że kody te uległy rozluźnieniu. Sztywne zasady dotyczące ubioru przestały obowiązywać, zwłaszcza w środowiskach korporacyjnych i akademickich. W ich miejsce pojawiły się pozorna wolność, subtelny system estetycznych znaków, wyznaczających granice tego, co mieści się w kanonie powagi i instytucjonalnej akceptowalności. Wrażenie rozluźnienia okazało się jedynie zmianą dekoracji – ramy pozostały, tyle że bardziej dyskretne, mniej uchwytne, ale wciąż obecne. Dawne zasady, choć ukryte między wierszami, nadal porządkują zawodową rzeczywistość kobiet z niemal tą samą siłą. Nad strojem nie czuwa już sztywny regulamin, lecz spojrzenie, które może podważyć kompetencje, zburzyć wizerunek, naruszyć granicę niewidzialnego konsensusu.
Czytaj więcej
Kreowanie się na dziedzica pokoleniowej fortuny to swoista forma społecznego performansu, bez int...
Różnorodność stylów deklarowana jako wartość, ale niekoniecznie jako realna swoboda
„Bądź sobą” – o ile mieścisz się w granicach, których nikt już nie nazywa wprost. W praktyce decyzje dotyczące wyglądu nadal są negocjowane między indywidualnym stylem a kulturowym kodem środowiska zawodowego. Dress code nie zniknął – on się przekształcił. Z narzędzia formalnej kontroli stał się systemem nieustannej oceny społecznej, funkcjonującej poprzez społeczne sygnały: wystarczy bowiem pozornie nieistotny detal, by cała autoprezentacja została odczytana jako przesadzona, mało poważna.