„Tak dla psów – nie dla dzieci” – stwierdzenie, że tym hasłem od kilku dni żyje internet, nie jest hiperbolą. Najpierw burza wybuchła wśród brytyjskich użytkownicy sieci, teraz dotarła do Polski. Ludzi rozemocjonowała treść tablicy reklamowej, którą postawił przed swoim lokalem właściciel pubu w St Albans niedaleko Londynu. Ktoś zrobił sobie zdjęcie z tym – nie da się zaprzeczyć – oryginalnym potykaczem i tchnął w nie tzw. online’owe życie. Temat zainteresował media – „The Independent” napisał, że żaden pub nie powinien być wolny od dzieci, bo to rodzice zapewniają funkcjonowanie lokali – i sieciowych komentatorów. Zawrzało. Padły oskarżenia pod adresem właściciela lokalu Davida Worcestera – m.in. o dyskryminację rodziców chcących spędzać czas z potomstwem i o szerzenie niechęci, a nawet nienawiści do dzieci. Mężczyzna został niejako zmuszony do publicznego wytłumaczenia się ze swojego działania. Z informacji, który przekazał mediom, wynika, że tablica reklamowa, która wzbudziła teraz tak wiele kontrowersji, od lat stoi przed jego lokalem i bynajmniej nie wywoływała negatywnych reakcji. Przeciwnie: przede wszystkim lokalna społeczność – ale nie tylko – docenia i pochwala jego pomysł biznesowy.