Mec. Joanna Parafianowicz: Czy młodzieżowi idole powinni reklamować fastfood?

- Przymykamy oko na powszechnie obecne reklamy alkoholu na profilach wielu znanych nazwisk. Nie mamy kłopotu z dojrzałymi aktorami reklamującymi fastfood, ale podnosimy raban, gdy robią to idole czy idolki młodzieży - mówi mec. Joanna Parafianowicz.

Publikacja: 16.09.2024 18:33

Joanna Parafianowicz: Nie od dziś wiadomo, że produkty „light” lub „fit” niekoniecznie sprzyjają red

Joanna Parafianowicz: Nie od dziś wiadomo, że produkty „light” lub „fit” niekoniecznie sprzyjają redukcji wagi, a „stuprocentowe” soki nierzadko nie stały obok owoców, z których rzekomo zostały zrobione.

Foto: Adobe Stock

Reklamowanie niezdrowych produktów takich jak alkohol, napoje dosładzane syropem glukozowym czy fast food budzi kontrowersje. Z jednej bowiem strony wolność gospodarcza przemawia za prawem przedsiębiorców do korzystania z promocji (będącej w założeniu także istotnym źródłem informacji o produktach), a ochrona konsumentów opowiada się za ich prawem do podejmowania indywidualnych decyzji zakupowych bazujących na rzetelnej wiedzy i ponoszenia odpowiedzialności za swoje wybory żywieniowe (także te niemądre). Z drugiej zaś, reklamy nie są także obojętne dla systemu opieki zdrowotnej. Wiele mówi się o tym, że niewątpliwie pośrednio wpływają na rozwój chorób społecznych, takich jak choćby otyłość, próchnica, cukrzyca czy choroby serca, także u dzieci.

Skoro o dzieciach mowa: najmłodsi odbiorcy są wdzięcznym celem reklamodawców. Wprawdzie nie dysponują własnymi finansami, ale doskonale zarządzają środkami rodziców niemających czasu lub odpowiedniej wiedzy, którą mogliby przekazać dzieciom i czuwać na bieżąco nad ich zdrowymi wyborami żywieniowymi. Warto także zwrócić uwagę i na to, że zwykle treść reklam pokazuje (w najlepszym wypadku) półprawdy i często wprowadza odbiorców w błąd. Nie od dziś wiadomo, że produkty „light” lub „fit” niekoniecznie sprzyjają redukcji wagi, a „stuprocentowe” soki nierzadko nie stały obok owoców, z których rzekomo zostały zrobione. Ofiarami nierzetelnego, wybiórczego lub wręcz kłamliwego przekazu padają zarówno dorośli, jak i dzieci, a odpowiedzialności za negatywny wpływ na zdrowie publiczne nie ponosi w istocie nikt – ani producenci, ani gwiazdy kampanii reklamowych. Co jednak ciekawe, choć w kontekście wytworów kultury masowej lubimy mówić o uczciwości i etyce, trudno nie odnieść wrażenia, że adresatami największej krytyki z tytułu udziału w reklamie tego lub innego towaru są przedstawiciele młodego pokolenia.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Korzystanie z telefonu zwiększa ryzyko wypadku z winy kierującego o 70%

Przymykamy oko na powszechnie obecne reklamy alkoholu na profilach wielu znanych nazwisk. Nie mamy kłopotu z dojrzałymi aktorami reklamującymi fastfood, ale podnosimy raban, gdy robią to idole czy idolki młodzieży. Pojawiają się wówczas głosy obejmujące cały wachlarz zarzutów. Od (skądinąd słusznych) argumentów, że proponowane do sprzedaży zestawy nie zawierają zdrowych elementów, przez negatywny wpływ reklamy na najmłodszych i wykorzystywanie znanych nazwisk jedynie po to, by zwiększyć obroty, po absurdalnie wysokie stawki za współpracę. Z czego wynika taka dysproporcja w podejściu do zagadnienia, nie wiem, ale niewykluczone, że chodzi o pieniądze. Wielu z nas po prostu trudno się pogodzić z tym, że dzisiejsza młodzież ma już innych idoli niż my i to oni, a nie starsze pokolenie, odcinają kupony od popularności.

Czytaj więcej

Kto pokazuje, ten ryzykuje. Joanna Parafianowicz o kradzieżach u celebrytów

Tej machiny najpewniej systemowo nie zatrzyma nikt, bo w istocie nikt, poza ludzkim organizmem, nie ma w tym interesu. Odejściu od nachalnej reklamy niezdrowych produktów nie pochwali ani dobro korporacji, ani gwiazdy mające reklamować jej wyroby. Z pewnością nie zrezygnują z wysokich stawek za wykorzystywanie ich wizerunku. Skoro zaś ograniczenie sprzedaży produktów niezdrowych lub uzależniających nie jest nawet w interesie państwa, które dobrowolnie nie zrezygnuje z części swych przychodów, trudno oczekiwać, aby świat niebawem zmienił się w tej materii na lepsze.

Końcowy odcinek, nomen omen łańcucha pokarmowego, opisywanego zjawiska, to jednak my. My – rodzice odpowiedzialni za wytłumaczenie dzieciom, że to, co widzą w reklamie, bywa zwyczajnym kłamstwem i to my konsumenci podejmujemy indywidualne decyzje zakupowe. To w dużej mierze od nas zależy, na co wydamy pieniądze – niezależnie od tego, czy mowa o naszych pensjach, kieszonkowym czy mitycznych tysiącach z komunii. Możemy zatem jeść posiłki w restauracjach szybkiej obsługi. Ale z pewnością nie musimy.

Reklamowanie niezdrowych produktów takich jak alkohol, napoje dosładzane syropem glukozowym czy fast food budzi kontrowersje. Z jednej bowiem strony wolność gospodarcza przemawia za prawem przedsiębiorców do korzystania z promocji (będącej w założeniu także istotnym źródłem informacji o produktach), a ochrona konsumentów opowiada się za ich prawem do podejmowania indywidualnych decyzji zakupowych bazujących na rzetelnej wiedzy i ponoszenia odpowiedzialności za swoje wybory żywieniowe (także te niemądre). Z drugiej zaś, reklamy nie są także obojętne dla systemu opieki zdrowotnej. Wiele mówi się o tym, że niewątpliwie pośrednio wpływają na rozwój chorób społecznych, takich jak choćby otyłość, próchnica, cukrzyca czy choroby serca, także u dzieci.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie
Joanna Parafianowicz o śmierci nękanej nastolatki: Każdy powinien spojrzeć w lustro
Opinie
Kto pokazuje, ten ryzykuje. Joanna Parafianowicz o kradzieżach u celebrytów
Opinie
Ukrainki na wojnie - nie chcą być tylko ofiarami konfliktu
Opinie
Maria Kalesnikawa - najbardziej znana ofiara reżimu na Białorusi. Co się z nią dzieje?
Opinie
Czy na rozprawie wolno i warto płakać? "Wbrew słowom popularnej piosenki sąd wierzy łzom"