Nowe prawo ojców do urlopów rodzicielskich. Matki mogą na nim dużo zyskać

"Urlop rodzicielski został poszerzony o dziewięć tygodni i każdy z rodziców ma swoich dziewięć nietransferowalnych tygodni. W przypadku ojców to jest totalna rewolucja, semantyka jest zupełnie inna niż do tej pory. To bardzo zmienia sposób rozmowy między partnerami", tłumaczy Karolina Andrian, aktywistka działająca na rzecz kobiet i równouprawnienia płci.

Publikacja: 06.10.2023 12:35

Karolina Andrian: "Warto wspierać potencjał mężczyzny jako ojca i rozwijać go".

Karolina Andrian: "Warto wspierać potencjał mężczyzny jako ojca i rozwijać go".

Foto: Adobe Stock

Jak wyglądałby work-life balance w świecie idealnym?

Karolina Andrian: Wyglądałby według mnie tak, że w badaniach deklarowalibyśmy poczucie, że układ, który mamy, załóżmy z partnerem, w ujęciu work-life balance jest dla nas sprawiedliwy i satysfakcjonujący. Zarówno po stronie kobiet, jak i mężczyzn. Jest to odczucie subiektywne, ale dla mnie byłoby wiarygodne.

Często na równowagę między życiem zawodowym a prywatnym patrzymy z perspektywy kobiet, będąc przekonanym, że mężczyznom łatwiej przychodzi jej utrzymanie.

To zależy, jak rozpatrujemy work-life balance. Kiedy patrzymy na młodsze pokolenie – Zet, ono wprowadziło nowe podejście do tej dyskusji. Odeszło od perspektywy bardzo kobiecej, wynikającej z tego, że wcześniej tak naprawdę był to balans między pracą a pracą - jedną zarobkową, a drugą w domu. Nowe pokolenie zupełnie inaczej o tym myśli. Tam już nie ma rozróżnienia na płeć, a patrzy się na work-life balance jako przestrzeń, która pozwala nam łączyć pracę z tym, co mamy w życiu prywatnym. Wiadomo, że w tym pokoleniu nie wybrzmiewa jeszcze tak mocno temat rodzicielstwa, ale dużo zrobiło ono w kwestii równowagi praca – rodzina również dla starszego pokolenia. Wpływając na rynek pracy, nadało priorytet postulatom wspierania dobrostanu, życia w zgodzie ze swoimi potrzebami, realizowania swoich pasji i akceptowania tego, że pracownik ma wiele ról, w których chce się spełniać. Dzięki temu patrzymy kompleksowo na człowieka, nie tylko jako na pracownika, ale osobę, która spełnia się w wielu rolach: i koleżanki, i matki, i kogoś mającego swoje pasje. Pandemia, a wraz z nią wprowadzenie pracy zdalnej i hybrydowej, zmiksowały trochę te dwa światy, które zaczęły się mocno przenikać. Rzadziej mówimy o work-life balance, a bardziej work-life integration czy work-life blending. Jakkolwiek się to nazywa, zawsze chodzi o to samo: żeby móc patrzeć na człowieka bardziej wielowymiarowo, żeby praca była częścią jego życia, ale ta druga część też miała w nim swoje miejsce i przynosiła satysfakcję. Żebyśmy się z tym dobrze czuli. Ciągle jednak mówiąc o aktywności zawodowej kobiet, należy wyraźnie mówić o równych szansach na rynku pracy, gdzie zawsze pojawia się temat obowiązków opiekuńczych i domowych, który dla 1/3 kobiet jest przyczyną dezaktywizacji zawodowej. Dla mężczyzn ten wskaźnik wynosi tylko 3 procent. Obawa, jak połączyć obowiązki rodzinne z pracą jest też jednym z powodów, dla których kobiety nie chcą awansować. Dlatego celem naszej fundacji Share the Care jest rozmawiać o tym szerzej. Staramy się angażować mężczyzn w obowiązki opiekuńcze, choćby działając na rzecz urlopu rodzicielskiego, żeby dołączyli do kobiet, które wywierają presję na pracodawców, aby tworzyć rozwiązania przyjazne pracującym rodzicom.

Czytaj więcej

Kobieca kariera prowadzi do męskiej depresji? Ciekawe tezy badaczy

Bo trzeba podkreślić, o czym nie każdy wie, że od kwietnia 2023 roku w Polsce obowiązuje dyrektywa unijna, która zmieniła prawa związane z urlopami rodzicielskimi.

Ta dyrektywa uznała ojca jako równoprawnego opiekuna i może ma to mniejsze konsekwencje dla praktycznego aspektu życia Polaków, ale duże z punktu widzenia prawa. Wcześniej tata mógł korzystać z urlopu rodzicielskiego, jeśli mama miała do tego prawo. Czyli jeśli była zatrudniona, miała urlop rodzicielski i mogła się nim podzielić, oddać mu. Możemy wyobrazić sobie tort, który mamy dzieliły, jeśli uważały, że ich partner jest dobrym tatą i zasługuje na kawałek. Ta dyrektywa nadała indywidualne prawo do urlopu, z tytułu tego, że stajesz się rodzicem. Można to porównać do urlopu wypoczynkowego. Jak pracuję, mam do niego prawo i nie jest to zupełnie połączone z tym, co robi mój partner. To jest ogromny przełom i początek zmian myślenia o ojcu. Oczywiście to jest aż i tylko prawo, gdyż dalej skorzystanie z niego ograniczają stereotypy, które funkcjonują w naszych głowach. Tego, jak kobiety postrzegają rolę partnera w wychowaniu dziecka, jak ojciec się w niej widzi. Prawo jest relatywnie łatwiej zmienić niż głęboko zakorzenione przekonania ludzi, którzy często są nieświadomi ich funkcjonowania. W wyniku wdrożenia dyrektywy urlop rodzicielski został poszerzony o dziewięć tygodni i każdy z rodziców ma swoje dziewięć tygodni nietransferowalnych. W przypadku ojców to jest totalna rewolucja, semantyka jest zupełnie inna niż do tej pory: "to jest twoje prawo i ty decydujesz, jak go będziesz wykorzystywał, a jeśli nie wykorzystasz, to przepadnie". Bardzo zmienia to sposób rozmowy między partnerami. Już nie ma jednego tortu należącego do mamy, ale jest wspólny, którym dzielą się oboje partnerzy. Zmienia się też sposób rozmowy z pracodawcą, któremu w przypadku ojca chcącego skorzystać ze urlopu rodzicielskiego wytrąca się argument: "no przecież jest matka dziecka".

Karolina Andrian: "Warto wspierać potencjał mężczyzny jako ojca i rozwijać go".

Karolina Andrian: "Warto wspierać potencjał mężczyzny jako ojca i rozwijać go".

Archiwum prywatne

Czy to również dotyczy rodziców adopcyjnych?

Tak, przy czym muszę podkreślić, że prawo dla rodziców adopcyjnych jest dużo bardziej równe. Jest zupełnie inaczej zapisane. Ponieważ nie ma porodu, nie ma matki i ojca, występują tam pierwszy rodzic i drugi rodzic. Bardzo mi się to podoba, bo zakłada dużo większą równość między nimi niż w przypadku rodziców biologicznych, gdzie karty są już de facto rozdane. Pracujemy na Kodeksie Pracy, który ma ponad 30 lat. Pewne konsekwencje, sposoby myślenia o rodzicach są tam zachowane i trudno jest je wyprostować, należałoby napisać go od początku i zdecydowanie ułatwić. Wtedy podział urlopów rodzicielskich byłby powszedniejszy i bardziej zrozumiały.

Urlop macierzyński i ojcowski są inaczej płatne, a biorąc pod uwagę, że zazwyczaj mężczyźni zarabiają lepiej, może to być również barierą decyzji o skorzystaniu z urlopu rodzicielskiego.

Na urlopie macierzyńskim otrzymujemy zasiłek macierzyński w wysokości 100 proc. podstawy przez 20 tygodni, a potem następuje urlop rodzicielski płatny 70 proc. Mama może sobie rozłożyć te swoje 100 proc. na urlop rodzicielski i wtedy dostaje 81,5 proc. przez cały okres jego trwania. Urlop ojcowski trwa dwa tygodnie, za krótko, by móc coś rozkładać. W związku z tym ta nietransferowalna część urlopu rodzicielskiego jest płatna 70 procent. Moglibyśmy zatroszczyć się o to, żeby te dziewięć tygodni były wyżej płatne. Byłoby to bardziej sprawiedliwe, ale wiem, że w codziennym działaniu argumenty sprawiedliwości słabiej działają, bo rozumie je tylko grupa nieuprzywilejowana. Warto spojrzeć na praktyki innych krajów i skorzystać z ich doświadczenia, które w przypadku Szwecji czy Islandii jest ponadtrzydziestoletnie. Złotym standardem, który zachęca ojców do korzystania z urlopów rodzicielskich, jest ich nietransferowalność, ale też wysoka odpłatność. W budowaniu równości bardzo ważna jest zasada niekorzystania przez ojca z urlopu razem z kobietą w tym samym czasie. Jeśli ojciec jest na urlopie rodzicielskim razem z matką, czuje się jej pomocnikiem. Tak się układają te role, bo matka wcześniej była na urlopie, zdążyła poznać dziecko, jego potrzeby, i wypracować sobie swoje sposoby zaspakajania tych potrzeb. Ojciec, który jest razem z matką, najczęściej sugeruje się tym, co powie kobieta. Bycie samodzielnie na urlopie pozwala tacie wypracować swoje strategie działania. Wiedzieć, co zrobić, kiedy płacze, kiedy ma taką minę, gdy jest mu zimno i tak dalej. Jest w stanie się tego nauczyć tak samo jak mama. Robiliśmy badania fokusowe z rodzicami, które miały zidentyfikować, jakimi argumentami zachęcać ojców do korzystania z tych urlopów. Bardzo nas zaskoczyło dość duże przeświadczenie mężczyzn, że matka jest najlepsza dla dziecka. W związku z tym ojciec myśli, że na urlopie ją zastępuje, a więc jest czymś gorszym dla dziecka, a ono w efekcie traci. Musimy zmienić sposób myślenia ojców o swojej roli. Pokazać korzyści wynikające ze sprawowania opieki nad dziećmi – że są to rodzice, na których mogą liczyć, dzięki nim lepiej się rozwijają i mają większe umiejętności społeczne.

Czytaj więcej

Mężczyźni są lepsi dla samych siebie. Ekspertka o tym, dlaczego kobietom trudniej osiągnąć sukces

A kobiety muszą im zaufać.

Dużym problemem jest zjawisko zwane maternal gatekeeping, czyli upraszczając zawłaszczanie dziecka dla siebie. Prowadząc warsztaty dla ojców, często im mówimy, że warto zawalczyć o swoje miejsce przy kołysce. Dużo zależy od tego, jak zachowuje się ich partnerka. Czy uwzględnia ich potrzeby, wspiera ich. Kiedy kobiety osiągają sukces, często mówią, że to dzięki temu, że mają wspierającego partnera. Tutaj powinno być tak samo. Warto wspierać potencjał mężczyzny jako ojca i rozwijać go. Często mężczyźni, którzy biorą dziecko na ręce, a ono zaczyna płakać, odbierają to osobiście. Myślą, że coś jest z nimi nie tak, źle je trzymają i od razu oddają mamie. W tym momencie ważne jest, co ona zrobi. Pokaże, co u niej działa, zaufa, że ktoś może mieć swój sposób na uspokojenie malucha, czy po prostu je odbierze. Dużą pracę trzeba wykonać po obu stronach. Nie chodzi o to, kto jest lepszy. Zawsze lepiej mieć dwóch dorosłych opiekunów niż jedną osobę, na którą można liczyć. Powołujemy się na badania nastolatków fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, których zapytano do kogo zwracają się w kryzysie. Na pierwszym miejscu są matki, na drugim rówieśnicy, a dopiero na trzecim pojawiają się ojcowie z dziadkami. Ojcowie są bardzo przejęci, kiedy im o tym mówimy. Przecież zależy na tym, żeby z poważnymi problemami dzieci zwracały się do osób dorosłych. A zrobią to dopiero wtedy, kiedy będą mieć do nich zaufanie.

Odbyłam kiedyś przejmującą rozmowę z ojcem, który stracił dziecko w wyniku poronienia. Powiedział mi, że w takich chwilach wszyscy zajmują się tylko matką, jakby ojców taka sytuacja w ogóle nie dotyczyła. Jakby nawiązywali więź z dzieckiem dopiero po jego urodzeniu.

A przecież ostatnie badania pokazują, że kiedy kobieta jest w ciąży, u mężczyzny również następują zmiany w organizmie. Przykładowo obniża się poziom testosteronu. Po porodzie zaś wydziela się oksytocyna – czyli hormon nazywany potocznie hormonem miłości czy zaufania, pomagający tworzyć więzi. Wciąż jest relatywnie mało badań na temat wpływu ojców na rozwój dziecka, bo wcześniej się badało jedynie matki. Nie bardzo mamy się do czego odwoływać, bo ciągle myśleliśmy, że tą figurą numer jeden jest matka. A świat się zmienia. Zachodzą dynamiczne zmiany, w tym i globalizacja, cyfryzacja, i zmiany społeczne. Ciągle musimy się czegoś uczyć. Funkcjonujemy w chaosie i niepewności, co nam nie służy. Coraz częściej potrzebujemy stabilności i dwójki rodziców, by ją zapewnić dziecku stawiając czoła trudowi jego wychowania. Kiedyś mieliśmy do tego całą wioskę, teraz rodzice są często sami i dla pary jest to ogromny wysiłek.

Jak mądrze dzielić te obowiązki? Często myśli się o partnerstwie, że najlepiej byłoby pół na pół, ale raczej tak się po prostu nie da.

Nie chodzi o to, żebyśmy dzielili trawnik na pół i jedną część koszę ja, a drugą ty, czy myjemy jeden talerz na spółkę. Bardziej, żeby obowiązki były tak rozłożone, że każdy ma poczucie, że to jest sprawiedliwe. I kobieta, i mężczyzna. Że bierzemy na siebie te obowiązki, w których czujemy się lepiej. Ale nie zmienianie opon dwa razy do roku versus codzienne zmywanie naczyń, odbieranie dziecka ze szkoły i tak dalej. Pary, które spodziewają się dziecka, powinny już na tym etapie odbyć rozmowę nie tylko o kolorze ścian, wyborze wózka i pieluch, ale kto będzie chodził na zwolnienia chorobowe, kto odprowadzał dzieci do żłobka czy przedszkola i kto kiedy będzie na urlopie rodzicielskim. Kiedy takie rozmowy nie mają miejsca, kobieta wracając do pracy staje pod ścianą, bo te wszystkie obowiązki nadal spoczywają na niej. My, kobiety, mamy ogromne wymagania w stosunku do siebie. Zalecam obniżenie sobie poprzeczki o 50 proc. i w obszarze zawodowym, i w rodzinnym. Nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich swoich oczekiwań, stąd frustracja i potrzeba ułożenia wszystkiego od nowa, która wymaga dojrzałości po obu stronach, komunikacji i chęci do przearanżowania codzienności.

Do tego też powinni dojrzeć pracodawcy. Jako fundacja Share the Care cytujecie badania, według których 30 proc. matek dzieci w wieku od roku do dziewięciu lat nie ma w ogóle zatrudnienia.

To badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Rynek pracy nie jest na tyle elastyczny, żeby uwzględnić potrzeby pracujących rodziców. Znów mówimy o kobietach, a mają być to rozwiązania dostępne również dla ojców, i oni muszą chcieć z nich korzystać. Jeśli mówimy o pracy na część etatu, to rozwiązanie świetne dla mamy, tyle że potem jest problem z jej postępami w karierze. Jej potencjał nie jest w pełni wykorzystany, bo nie awansuje, zazwyczaj wykonuje prace wspierające. Z jednej strony to kobietom pasuje i ja to szanuję, ale z punktu widzenia wykorzystania potencjału ludzkiego raczej powinniśmy myśleć, jakie wdrażać rozwiązania zachęcając pracodawców, żeby ten potencjał był w pełni wykorzystany. W Wielkiej Brytanii kobiety przy możliwości hybrydowej pracy wróciły na cały etat, w niektórych branżach były to nawet 10-procentowe wzrosty. Ważnym wątkiem jest to, na ile pracodawcy postrzegają kobietę i mężczyznę w wieku rozrodczym jako pracownika z takim samym potencjałem. Wiemy, że nie ma równości płciowej. Namawiamy i kobiety, i mężczyzn do partnerstwa. Kobiety głównie do dzielenia się obowiązkami i niepracowania na dwa etaty - w pracy i w domu, a mężczyzn do brania urlopów rodzicielskich, ale też zwolnień na dzieci. Z danych ZUS-u wynika, że kobiety biorą dwa razy więcej zwolnień na chore dzieci, a przecież mężczyźni też mogą z nich korzystać.

Są organizacje, które postanowiły wyrównywać te 30 proc. różnicy w pensji na urlopach rodzicielskich dla ojców do 100 proc. wypłaty.

Wracamy do luki płacowej, która w zasadzie jest karą za macierzyństwo. Nawet nie wtedy, kiedy stajesz się matką, ale kiedy jesteś potencjalną matką. Inaczej pracodawca zaczyna na ciebie patrzeć i dyskontować minusy, które za chwilę będą odczuwalne, czyli zwolnienia w czasie ciąży, a później urlop macierzyński i rodzicielski, zwolnienia na chore dziecko itp. Niektórych pracodawców chciałabym pochwalić, bo wdrażają różnego rodzaju działania jak onboarding kobiet powracających do pracy, co znacznie ten proces ułatwia. To bardzo ważne działania, które kształtują pierwsze doświadczenia bycia pracującą mamą. Jeśli na tym etapie się sparzą to zrezygnują z pracy, przejdą na część etatu, albo zaczną stosować tzw. quiet quitting, czyli wycofywanie się, niepodejmowanie ambitniejszych projektów, niemyślenie o sobie w kategorii osoby, która może awansować i rozwijać się zawodowo.

Taki onboarding ma sens również dlatego, że rok czy dwa lata nieobecności w firmie w tak dynamicznych czasach naprawdę stanowić może przepaść, choćby technologiczną.

Wystarczy wspomnieć, jak wracaliśmy po pandemii, gdzie zmieniły się systemy, procedury i powrót do biur dla wielu osób był szokiem. Często porównujemy się do Islandii, bo tam od 30 lat badają matki, ojców i dzieci, jak na nich wpływają urlopy rodzicielskie. Jednym ze wskaźników jest to, jak szybko kobiety wracają do pracy na cały etat. Okazuje się, że im dłużej ojciec jest urlopie, tym szybciej kobieta powraca do pełnej aktywności zawodowej. Warto pamiętać, że praca na część etatu wciąż stosowana zazwyczaj tylko przez kobiety zazwyczaj jest pracą wspomagającą, często nie ma w niej szkoleń, nie ma specjalnych możliwości rozwoju, a to duża utrata potencjału.

Zarządzałam kiedyś zespołem, w którym były matki pracujące na 3/4 etatu. Miało to choćby takie plusy, że one w sześciu godzinach pracy musiały się zmieścić ze swoimi wszystkimi zadaniami, kiedy innym nie zawsze udawało się zmieścić w ośmiu.

Pytanie, jak długo są w stanie się w nich mieścić, łącząc to z opieką nad dzieckiem. Mają też tylko 24 godziny, więc robią to, ale kosztem odpoczynku, snu, czasu dla siebie, na swoje hobby. Mamy efekt taki, że jesteśmy krajem w światowej czołówce wypalenia rodzicielskiego. To są konsekwencje dociskania sobie śruby, prowadzące również do wypalenia zawodowego. Te zasoby nam się kiedyś skończą. Elastyczność czasu pracy i miejsca jest dla rodziców strasznie ważna. Praca zdalna czy hybrydowa daje możliwość choćby zaoszczędzić na dojazdach. Jeśli pozwoli się rodzicom spędzać więcej czasu z dzieckiem, matki będą mogły choćby utrzymać karmienie, jest większa szansa na to, że nie zrezygnują z pracy i ich potencjał nie zostanie utracony. Chciałabym, żeby kobiety jednak pracowały. Nie tylko w firmach, ale w polityce, organizacjach pożytku publicznego, samorządach. Zależy mi, żeby uczestniczyły w życiu publicznym, miały na nie wpływ. Uważam, że czym bardziej różnorodny jest zespół, tym większe mamy szanse na budowanie rozwiązań i wprowadzanie prawa, które odpowiada potrzebom wszystkich grup społecznych. Zrobiłabym wszystko, żeby kobiety były aktywne zawodowo.

Karolina Andrian

Fundatorka i prezeska fundacji Share the Care. Aktywnie działa na rzecz kobiet i równouprawnienia płci. Współprowadzi podcast Podcast rodzicielski – #Team Rodzina. Jest też współwłaścicielką firmy Femmeritum, która oferuje rozwiązania z zakresu work-family i work-life balance.

Jak wyglądałby work-life balance w świecie idealnym?

Karolina Andrian: Wyglądałby według mnie tak, że w badaniach deklarowalibyśmy poczucie, że układ, który mamy, załóżmy z partnerem, w ujęciu work-life balance jest dla nas sprawiedliwy i satysfakcjonujący. Zarówno po stronie kobiet, jak i mężczyzn. Jest to odczucie subiektywne, ale dla mnie byłoby wiarygodne.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rozwój
Natalia Gębska: Kariera w IT nie wymaga specjalistycznego wykształcenia ani predyspozycji
Rozwój
Slow productivity. Na czym polega modna strategia "leniwego" zarządzania czasem?
Rozwój
Jak zrobić porządki w firmie i głowie? Trenerka cyfrowej organizacji biznesu radzi
Rozwój
Upskilling: podnoszenie własnych kompetencji w zgodzie ze sobą
Rozwój
Chat GPT pisze esej: czy dostałby się na studia?