Słowa profesora Bralczyka wywołały falowanie w sieci, jakby dokonywała się rzeź psów. Spróbujmy zatrzymać się na tym, skąd fala wyszła, co mówi ona o nas i jak to się ma do postulowanego przez oburzonych świata. Profesor Bralczyk powiedział w telewizji w odpowiedzi na jedno z pytań, co jemu nie pasuje osobiście. Chodzi o zamazywanie rozróżnienia na słowa zarezerwowane dla ludzi i dla reszty tzw. stworzenia. A wiec adoptować można dziecko, a ponieważ pies nie jest dzieckiem, psa się generalnie nie adoptuje. Człowiek ma twarz, pies ma pyszczek. A zatem człowiek umiera, a pies zdycha. Tak to funkcjonuje w języku. Tak też osobiście Profesorowi Bralczykowi pasuje. I tu aż się prosi o zastosowanie formuły inkluzywnej, że można używać takich czasowników, jak i zaimków, jakie komu pasują. A więc ministra i pani minister (ja wolę ministerkę, jak monterkę czy krupierka), umiera czy zdycha.
Umieranie zarezerwowane dla ludzi i bogów
Czy to rozróżnienie jest takie jaskrawe? Słowo śmierć jest prasłowiańskie. Bliskie to morowi, morzeniu (np. zamorzyć kogoś głodem). I bliski morowi jest np. pomór bydła, albp pić na umór. Jednak mrzeć (zmarło mu się) – czy w dłuższym procesie umierać, umrzeć (tak jak przeć – upierać się) zarezerwowane zostało tylko dla ludzi i bogów. Natomiast życie było związane z oddechem i zdychać dotyczyło ustania oddychania, wydania ostatniego tchu, uzyskania wytchnienia na tym łez padole. O ludziach mówiło się w odpowiedzi na pytanie: zali umarł? - Jeszcze dycha.
Pies jest w porządku, skąd więc czujemy, że to coś złego? Złe skojarzenia z psami niesie tradycja biblijna i specyficzne warunki, w jakich żyli ludzie biblię tworzący. Psy były często bezpańskie i agresywne, znajdowały się na szczeblu hierarchii tylko ciut wyżej niż świnie. Dlatego Mateusz pisał: „Nie dawaj psom tego, co święte i nie rzucaj swoich pereł przed świnie, aby ich czasem nie podeptały i odwróciwszy się od ciebie, nie rozszarpały cię”. W Polsce dziś żyje więcej niż 6 milionów psów, z czego pół miliona wałęsa się zdziczała. Ich los porzuceńców robi zły PR wilkom. Czy takie psy, kiedy kończą żywot umierają? Czy raczej zdychają jak dzikie zwierzęta? A czy ryba albo szczur w kanale zdycha czy umiera? To bardzo zależy od tego, w jakich stosunkach są z nami poszczególne egzemplarze. A znowu żołnierze na polu walki – też padają, jak drzewa. Życie to posiadanie oddechu albo - stanie, utrzymywanie się w pozycji pionowej.
Czytaj więcej
- Ja osobiście mówię, że pies, szczególnie ten ukochany, umarł, a nie zdechł. Ludzie jednak mają różną wrażliwość, w związku z czym używają nie zawsze tych samych słów - mówi profesor Katarzyna Kłosińska, przewodnicząca Rady Języka Polskiego przy prezydium PAN.
Dziś większość psów ludzie nie trzymają ani do pracy ani – zwłaszcza u nas - do jedzenia. Psy są po to, żeby było nam miło. Ze szkodą dla psów są one traktowane jak dzieci, całowane, wpuszczane do łóżka. W ten sposób pokazujemy samym sobie, że traktujemy je podmiotowo. Pies Trouble, Pontiac odziedziczyły miliony dolarów, podobnie jak kura Gigoo i koty Tinker i Tomasso. Stały się podmiotami prawa i te stworzenia na pewno w kontekście posiadania majątku umarły. Podobnie delfiny w Indach, które stały się podmiotami prawa, oraz jedna orangutanica w Argentynie. Ale ogólnie większość mówi wciąż o dobru zwierząt i ich dobrostanie niż o prawach, które przysługują osobom.