Opętany dzikim tańcem tytułowy „Wodzirej”; wnikliwy obserwator PRL-owskiej rzeczywistości w „Amatorze”; sprytny i zbuntowany Maks Paradys w „Seksmisji”, wybudzony z hibernacji w 2044 roku, by skonstatować, że wraz z towarzyszącym mu ochotnikiem Albertem odegranym przez Olgierda Łukaszewicza pozostają ostatnimi mężczyznami na Ziemi; niestrudzony Zygmunt Sawicki, prowadzący na smyczy wielbłąda ku wyraźnej odrazie rozmodlonych mieszkańców wsi w filmie „Duże zwierzę”; autor niezapomnianych kwestii w obu częściach „Kilera”, w których jako komisarz Jerzy Ryba konsekwentnie ściga tytułowego bohatera, od niechcenia cedząc niezapomniane: „Moja żona miała na drugie Pomyłka”, „Do końca życia będziesz oglądał świat w kratkę”, czy „Co ty myślisz cwaniaczku, że z piątego przykazania możesz sobie zrobić spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością?” – Jerzy Stuhr, aktor teatralny i filmowy, reżyser, scenarzysta, absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz aktorstwa w krakowskiej PWST, w ostatnich latach doświadczał licznych problemów zdrowotnych. Pokonując kolejne choroby, pozostawał aktywny zawodowo, w ubiegłym roku występując w filmie „Lepsze jutro” wyreżyserowanym przez Nanniego Morettiego. W każdej roli wyrazisty, niepowtarzalny, niezapomniany. Zmarłego 9 lipca, 77-letniego mistrza kina wspomina Grażyna Torbicka.
Miała pani okazję wielokrotnie rozmawiać z panem Jerzym Stuhrem. Jak go pani zapamięta?
Grażyna Torbicka: Bardzo lubiłam spotykać się z panem Jerzym Stuhrem i z nim rozmawiać, ponieważ był on niesamowicie otwarty, serdeczny, przyjazny w kontaktach publicznością. Wielokrotnie miałam okazję z nim rozmawiać i przeprowadzać wywiady na żywo w Kazimierzu Dolnym. Często do nas przyjeżdżał, lubił ten festiwal, lubił to miejsce. Był osobą, która szczerze i otwarcie dzieliła się swoimi myślami, swoją wrażliwością z innymi. To mi się bardzo w nim podobało. Lubił też rozmowy o sztuce, o artystach, o tym, nad czym w danym momencie pracował. Cieszyły go bardzo wszystkie jego kontakty artystyczne we Włoszech, cenił sobie współpracę z Nannim Morettim. Oboje zresztą kochaliśmy Włochy i Włochów, co sprawiało, że też i o tym często rozmawialiśmy. Był wyjątkowy. Łączył w sobie mądrość z nieustanną młodzieńczą ciekawością ludzi i świata.
Które role Jerzego Stuhra ceni pani najbardziej?
Czytaj więcej
Od chwili, gdy pojawiła się informacja o śmierci Jerzego Stuhra, jego wybitną postać wspominają kolejne osoby - ze świata filmu i spoza niego. Oto, jak mówi o nim krakowska aktorka Dominika Bednarczyk-Krzyżowska, która nie tylko miała okazję pracować z Mistrzem, ale uważa, że zawdzięcza mu karierę.