O ile w przeszłości prezenty komunijne miały charakter symboliczny i często ograniczały się do egzemplarza Biblii, skromnego zestawu zegarka z długopisem i kalkulatorem czy bombonierki i kwiatów, o tyle obecnie uroczystość Pierwszej Komunii Świętej wiąże się ze sporymi wydatkami, zarówno dla organizatorów takiego spotkania, jak i jego uczestników. Nic więc dziwnego, że w poszukiwaniu oszczędności i okazji zakupu kosztownego prezentu po obniżonej cenie, zaproszeni goście stają się ofiarami oszustów internetowych, którzy w okresie wzmożonego zainteresowania atrakcyjnymi akcesoriami czy sprzętem elektronicznym lub sportowym, stają się aktywni w Internecie. Jakie metody stosują i czy istnieje możliwość zabezpieczenia się przed skutkami ich działań? W rozmowie z serwisem kobieta.rp.pl mec. Michał Olszewski przekazuje najważniejsze wskazówki w tym zakresie.
Fałszywe strony internetowe
Czytaj więcej
- Nie róbmy z kupowania prezentu z okazji Pierwszej Komunii tematu przewodniego i nie budujmy w dzieciach przekonania, że komunia jest fajna, bo się dostaje prezenty – mówi psycholog Maria Rotkiel.
Jak podkreśla mec. Olszewski, oszuści internetowi wykorzystują konkretne wydarzenia czy momenty w roku, w trakcie których kupujący wykazują wzmożone zainteresowanie daną grupą produktów. O ile w okolicy Świąt Bożego Narodzenia są to upominki pod choinkę w postaci kosmetyków czy biżuterii, to z początkiem maja atrakcyjnym zakupem stają się konsole do gier, rowery, hulajnogi elektryczne czy laptopy i tablety. – Przestępcy wykorzystują określone wydarzenie, które się zbliża i przyciąga uwagę kupujących. Teraz mamy maj, czerwiec, więc nadchodzi okres komunijny i tego typu procedery wypływają w masowym stopniu – wyjaśnia mecenas. – Oszuści zakładają stronę internetową, korzystając z dostępnych narzędzi i nadając jej dość prymitywną szatę graficzną: kopiują zdjęcia, opisy produktów z innych stron, często nawet ze stron internetowych producenta i zaczynają nachalnie udostępniać reklamy takich produktów za pośrednictwem mediów społecznościowych. Takie osoby posiadają bazę danych od różnych innych podmiotów. Często sami udzielamy na to zgody, akceptując regulaminy odwiedzanych stron internetowych i godząc się tym samym na udostępnianie naszego adresu mailowego i innych danych – ostrzega.
Podczas gdy samo otrzymanie maila z ofertą sztucznie powstałego sklepu internetowego nie zawsze przykuje uwagę odbiorcy, a wręcz może zostać potraktowane jako spam, to jednak zdarza się, że potencjalni nabywcy uznają taką korespondencję za atrakcyjną i rzeczywiście podążą za tropem nieuczciwego sprzedawcy. – Taka osoba ma bazę danych i zaczyna masowo rozsyłać komunikację. Ktoś potraktuje to jako spam, ale ktoś inny może się zainteresować sklepem internetowym oferującym produkty, które akurat w danym momencie go interesują – zauważa mec. Olszewski. – Reklamy są wykupione za niewielkie pieniądze, a wyświetlają się w przeglądarce danej osoby, czy choćby nawet na jej koncie na Facebooku. Są to chwyty typowo marketingowe. Każdy chciałby w tym okresie zaoszczędzić, a ceny prezentów komunijnych są dość wysokie. Osoba wchodzi na stronę internetową, która jest łudząco podobna do innych znanych stron, jak powiedzmy Allegro czy OLX. Mało kto zwraca uwagę na dokładny adres internetowy tego sklepu, na to jaka pojawia się tam końcówka. Szata graficzna pozwala uwierzyć, że dany sprzedawca rzeczywiście zajmuje się wskazaną dziedziną. Często pojawia się informacja, że produkty pozostały w magazynie i teraz są wyprzedawane w niższych cenach. Dziwnym trafem są to akurat konsole do gier czy inne sprzęty i tym sposobem ludzie szybko się nabierają, ponieważ są to dokładnie takie produkty, jakich poszukują. Decydują się zatem na zakup – podsumowuje prawnik.