Pamiętasz swoją pierwszą apaszkę?
Marta Lech-Maciejewska: Oczywiście, pamiętam. Była to apaszka, którą dostałam od mojej babci, w folkowe wzory. Towarzyszyła mi też w dniu ślubu, miałam ją zarzuconą na ramiona. Moja babcia pochodziła z Kurpi i pamiątkami, które po niej mam, oprócz fotografii, są właśnie apaszki. Miała ich dużą kolekcję. Nosiła je na ramionach i na głowie, jak klasyczna, tradycyjna babcia. Dwie z nich są jedwabne. Nie przedstawiają jakichś specyficznych wzorów, ale właśnie je lubiłam najbardziej. Spełniały warunki termoregulacyjne, nie elektryzowały się od nich włosy i były bardzo przyjemne dla skóry. Przyznaję szczerze, że już ich nie noszę, bo stanowiłyby konkurencję dla naszych apaszek Spadiory. Leżą w pudełku i mają w moim sercu oddzielną szufladkę.