W 1944 roku zaczęła naukę w szkole podstawowej, a w tym czasie jej ojciec zamieszkał z aktorką Trude Marlen. Rok później Rettynowie rozwiedli się, a Magda została bez środków do życia. Wróciła do Austrii, by za niewielkie gaże teatralne móc utrzymać siebie i dwójkę dzieci, którym dwa lata później przybyła przyrodnia siostra, Sacha Darwin (również została aktorką). Romy dorastała w internatach, ale już od czasów nastoletnich marzyła o aktorstwie.
Jej matka przeprowadziła się do Kolonii, tam zaczęła na powrót grać w filmach. W 1953 producent filmowy Kurt Ulrich obsadził Magdę w filmie, do którego poszukiwał córki granej przez nią bohaterki. Zaproponowała własną. Rosemarie przeszła pomyślnie zdjęcia próbne i otrzymała debiutancką rolę. Rzuciła szkołę i w wieku piętnastu lat rozpoczęła bardzo obiecującą karierę pod pseudonimem Romy Schneider-Albach, a chwilę później ostatecznie odrzuciła drugi człon nazwiska. W tym czasie Magda Schneider wyszła za mąż za restauratora Hansa Herberta Blatzheima. To on ogłosił się agentem Romy, zarządzał zarobionymi przez nią pieniędzmi i kontrolował ją podczas spotkań publicznych. Interesował się również swoją młodą pasierbicą w inny sposób. „Próbował się ze mną przespać i to nie tylko raz” – wyznała osiem lat po jego śmierci wspominając, że musiała się przed nim chować w toalecie, w domu swojej matki.
Fundusze, którymi zarządzał Blatzheim pochodziły między innymi z najsłynniejszej roli Schenider, która w 1955 roku pojawiła się na ekranach Austrii i Niemiec Zachodnich jako Sissi, cesarzowa Elżbieta Bawarska, żona Franciszka Józefa I, zamordowana w 1898 roku w Genewie. Odniosła niebywały sukces nie tylko w tych dwóch krajach, ale i we Francji czy Szwajcarii. Popularność filmu przebiła „Przeminęło z wiatrem”, a odtwórczyni głównej roli zaczęła pojawiać się nie tylko na okładkach czasopism, ale i choćby na pudełkach zapałek. Posypały się nominacje do nagród, między innymi festiwalu filmowego w Cannes. Zagrała w trzech częściach filmu o Sissi. Udziału w czwartej stanowczo odmówiła poważnie kłócąc się z tego powodu z matką i ojczymem. Tym bardziej, że była już zamężna niezgodnie z ich wolą, z 23-letnim Horstem Buchholzem, również wschodzącą gwiazdą niemieckiego kina.
Europejscy narzeczeni
Miała 19 lat i status międzynarodowej gwiazdy, kiedy zaproszono ją do udziału w filmie, do którego samodzielnie mogła sobie dobrać partnera. Kiedy przeglądała zdjęcia, padło na młodego francuskiego amanta, Alaina Delona. Kiedy przyleciała na zdjęcia, producenci wysłali go na jej powitanie z bukietem kwiatów. Wspominał, że czuł się na lotnisku w tłumie fotoreporterów jak dureń. Nie zrobili na sobie najlepszego wrażenia, zapewne również z powodu bariery językowej jaka ich dzieliła. Ale byli w sobie zakochani jeszcze przed końcem zdjęć do „Christine”. Rozwiodła się. Zaręczyli się w marcu 1959 roku nad jeziorem Lugano w Szwajcarii, niebawem zamieszkali we dwoje w Paryżu. Nigdy nie padła oficjalna data ślubu tej pary. Niemcy uważali przeprowadzkę swojej gwiazdy za zdradę, a Delona za tego, który porwał ich ukochaną „cesarzową”. Nic sobie z tego nie robili, okrzyknięci „europejskimi narzeczonymi” korzystali z uroków życia we francuskiej stolicy.
Kariera obojga rozwijała się w szaleńczym tempie – i filmowa, i teatralna. Romy nauczyła się francuskiego na tyle, by móc nim władać na scenie. I tak upłynęło pięć lat ich związku. Niestety niezbyt szczęśliwego dla młodej aktorki. Alain Delon nie był wiernym partnerem. Spotykał się z między innymi z piosenkarką Nico, która niebawem urodziła syna. Delon nie uznał go aż do śmierci, choć zajmowała się nim nawet jego matka. Wracając z podróży do Hollywood w grudniu 1963 roku Romy Schneider zastała w ich apartamencie wielki bukiet róż znanych ze swojego prawie czarnego odcienia z liścikiem: „Wyjechałem do Meksyku z Nathalie. Tysiąc pozdrowień. Alain”. A potem otrzymała list dostarczony przez jego adwokata przekonujący, że już przeżyli swoje małżeństwo zanim zostało zawarte. To Nathalie została później panią Delon. Pierwszą i ostatnią żoną człowieka, dla którego nie była jedyną i ostatnią miłością.