Jeśli o statystykach mowa, to trudno uwierzyć, że w Polsce tylko 5 proc. dorosłych czyta 7 książek rocznie.
Faktycznie, liczba regularnych czytelników jest znacznie mniejsza niż mogłoby się wydawać. Jednakże warto zauważyć, że ostatni raport wskazuje na pewien optymizm. Z danych za rok 2023 wynika, że 43 procent badanych zadeklarowało czytanie przynajmniej jednej książki w ciągu ostatnich 12 miesięcy, czemu towarzyszyły entuzjastyczne komentarze, bo chociaż to nadal nie jest imponujący wynik, to wzrost o 9 punktów procentowych jest zauważalny i buduje pewną nadzieję. Z drugiej strony trzeba widzieć punkty odniesienia. We Francji czytelnictwo od wielu lat jest na poziomie 70 procent, a Francuzi martwią się, że nie wzrasta. Zdecydowanie mamy nad czym pracować.
W którym z krajów Europy czytelnictwo jest najwyższe?
Najwyższe wskaźniki czytelnictwa obserwuje się w krajach skandynawskich. Skandynawowie często osiągają poziom 80 czy nawet w niektórych latach 90 procent. Dla nich czytanie jest często standardem, a wysokie wyniki są traktowane jako naturalna część kultury czytelniczej.
To jakie są przyczyny tak niskiego czytelnictwa w Polsce?
Przyczyn jest wiele, ale jedną z nich jest historia naszego kraju, choćby tak odległa jak zabory, to nadal ich wpływ na naszą kulturę czytelniczą wciąż jest zauważalny. Tradycje czytelnicze są przekazywane w rodzinach, a w czasach zaborów, gdy walczyliśmy o tożsamość, w Skandynawii kościół protestancki wprowadził obowiązek czytania Biblii w szkółkach niedzielnych i tam już rozwijała się ta edukacja. W latach dwudziestych analfabetyzm w Polsce wynosił ponad 30 procent, podczas gdy we Francji tylko 5 procent. II wojna światowa także miała na to ogromny wpływ. Zniszczenie 70 procent polskich bibliotek oraz fakt, że przez 5 lat ludzie walczyli o przetrwanie, a nie o kulturę czytania, sprawiły, że wyszliśmy z tego okresu z ogromnymi stratami. Kolejny element: na przełomie lat 80. i 90. w Stanach Zjednoczonych dowiedziono, jak ważne dla rozwoju dzieci, dla rozwoju ich mózgów i w ogóle dla ich psychofizycznego rozwoju jest czytanie. Zachłyśnięto się wówczas wynikami tych badań; to był temat, który przebił się do mediów świat zaczął nim żyć, tak jak dziś żyje tematem zmiany klimatu czy równości płci. I my dzisiaj jesteśmy na bieżąco z tymi tematami aktualnymi, ale na przełomie lat 80 i 90 zajmowaliśmy się czymś zupełnie innym. Nie chcę powiedzieć, że przespaliśmy ten temat, ale na pewno na pierwsze strony gazet w Polsce nie trafiły wtedy te informacje. A na pierwszą stronę amerykańskiego „The Times” trafiła informacja że czytanie jest sposobem na rozwój mózgu. Największe amerykańskie, brytyjskie czy skandynawskie organizacje pozarządowe, czy rozwiązania rządowe we Francji, dziś mają już po 30-35 lat: były tworzone właśnie w tamtym czasie. U nas Fundacja Cała Polska Czyta Dzieciom jest organizacją, która w tym roku obchodzi 25 lat, więc w sumie powstała wcześnie, ale nie jest to instytucja założona przez państwo z wielkim budżetem tylko dzielna organizacja pozarządowa, która próbowała nagłaśniać i nawet z sukcesem nagłaśnia ten temat, ale nigdy ani ona, ani żadna inna organizacja pozarządowa czy rządowa w Polsce, nie została dofinansowana na skalę wystarczającą do wygenerowania zmiany. Na zachodzie jest inna skala tych działań. Żeby nie być gołosłownym - w Wielkiej Brytanii National Literacy Trust – jedna z największych organizacji pozarządowych, zatrudnia w samym Londynie, w biurze centralnym ze 150 osób, a oprócz tego posiada mnóstwo biur regionalnych, w których też pracuje sporo ludzi. Druga brytyjska organizacja czyli Book Trust ma w Londynie niecałe 100 pracowników, ale pracują oni ze wszystkimi samorządami brytyjskimi i w każdym regionie mają swojego koordynatora i jedynym tematem, którym się zajmują jest dostarczanie książek do rodzin z małymi dziećmi. Do tego dochodzą instytucje centralne. W Polsce do dziś brakuje choć jednej tak dużej organizacji zajmującej się wyłącznie czytelnictwem.